wtorek, 27 grudnia 2022

Korespondencja (44)

Do HOSTELU dotarła książka Rafała Gawina Wiersze dla koleżanek. Tu nie ma ściemy, jest za to świadoma podróż do kresu mocy, „dokonany cud przekazu – partycypacja w kosztach orgazmu”. To wiersze „bardziej niż osobiste”, brzydkie, męskie, zabarwione erotyką. Dla ascetów seksualnych ich „wadą” może być to, że są nazbyt prawdziwe, zbyt naturalistyczne. Rafał Gawin jest jak onegdaj Rafał Wojaczek, nie pi…… się (tzn. tak, i owszem), dlatego jego podmiot liryczny wychodzi z knajpy przez szybę. W odróżnieniu od restauracyjnej witryny tytułowe koleżanki, z którymi stara się ze wszystkich witalnych sił budować trudne i złożone relacje, nie mogą być i nie są traktowane przedmiotowo, ponieważ stanowią pierwotne źródło tego, kim w ogóle Gawin-poeta i Gawin-Gawin jest. A jest sobą.

Stąd kobiety u Gawina bywają nie tylko koleżankami, ale także żonami, matkami, kochankami, przyjaciółkami, mentorkami, boginiami, upadłymi aniołami wodzącymi go na pokuszenie albo ku zbawieniu. W sferze relacji damsko-męskich (ale i tych światowych, rozgrywanych na zewnątrz i do wewnątrz*) zdają się przyjmować role, za które z góry należy im się Oscar, ponieważ partner z którym grają, bywa trudny; to skruszone, pokomplikowane mentalnie, autoironiczne wcielenie chłopca-mężczyzny, które raczej zdecyduje się na masturbację niż na przekroczenie dozwolonej granicy. Oczywiście, można przejść na jego stronę „z gracją nimfy”, ale zawsze gdzieś po drodze znajduje się przystanek na żądanie.

Pamiętacie film Wielkie żarcie? Grupa znajomych w mocno średnim wieku spotyka się w pewnej willi, aby popełnić samobójstwo – umrzeć z przejedzenia. Zupełnie przeciwnie niż Rafał Gawin, spotykający na swojej drodze fascynujące, zapładniające umysł i ciało koleżanki. Są one dla niego tym, czym dla Dantego był Wergiliusz. Przewodnikiem w wędrówce po Piekle i Czyśćcu, na próg Raju, gdzie oczekiwać będzie niebiańska istota. Piękna Beatrycze, która pohamuje jego ekstazę, nakłoni do uważniejszego spojrzenia. Razem z nią Gawin przejdzie kolejnych dziewięć niebios, aż dotrze do Empireum, żeby oglądać oblicze Boga. Przeczytałem Wiersze dla koleżanek od deski do deski i w to właśnie wierzę.

 * Jan Kowalski, Miasto mężczyzn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz