Słuchanie muzyki
na płytach kompaktowych miało być „przyjemnością do końca życia”. Ale ich
wynalazcy w swoich laboratoriach, a potem producenci uruchamiający linie
technologiczne nie wzięli pod uwagę jednego – nieubłaganego czasu, który jest w
stanie zweryfikować każde założenia. Na
tyle skutecznie, żeby wynaleźć zjawisko zwane „disc rot” (w dosłownym
tłumaczeniu „gnicie płyt”), polegające na stopniowym zanikaniu cyfrowego
zapisu. To poważna choroba, która z czasem spowoduje, że na nieskazitelnej
powierzchni Twojego kompaktu „Born
in the U.S.A.”, kupionego w 1985 roku w „Pewexie” za horrendalną ilość bonów,
pojawi się najpierw małe przebarwienie. I będzie to początek końca, swoiste „I’m
on Fire”. Ale, ale, istnieje przecież na to ratunek! Należy regularnie kupować
płyty cd, na przykład przez kilka dekad. Te, które kupiliśmy wczoraj,
zgniją najwcześniej dopiero za jakieś trzydzieści lat…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz