sobota, 29 grudnia 2018

52

W jakim lepszym miejscu mógłbym się znaleźć w swoje pięćdziesiąte drugie urodziny niż to ruinowisko? Dla mnie, jubilata, to dobrowolna przemoc symboliczna  – ten póki co opustoszały bazarek. Co dzisiaj tu znajdę – pierścionek, kolczyk, guzik?. Bo na Zappę na winylu od dawna nie ma już co liczyć... Jeśli pobudka tuż po czwartej rano w wolną sobotę nie stanowi dyskomfortu, a do tego wciąż tli się wątłym płomieniem nadzieja, że nagle coś rozbłyśnie spod gruzów jak złoty ząb to nadal warto dokonywać tego rodzaju resetu. Jak najdalej od własnych i cudzych wierszy...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz