Po
pięciu latach od wydania „Wycieczek osobistych/Code of Change” (OFF
Press/Zeszyty Poetyckie, Londyn-Gniezno 2011), nakładem nowej serii poetyckiej
łódzkiego Wydawnictwa „Kwadratura” (o serii tutaj) ukazał się nowy tom poetycki
Rafała Gawina zatytułowany ZACHÓD SŁOŃCA
W KURWIDOŁACH.
O
książce:
„Wiersz to dzikie zwierze: umykające, nieoswojone,
działające według impulsów instynktu. A myśliwy? Kim musi być ten, kto ma
odwagę czy paradoksalna nieraz potrzebę zadawania ran? A może relacja jest
odwrotna? Może. Tom Rafała Gawina daje szerokie pole manewru odbiorcy
złaknionemu przygód. Autor rzuca wyzwanie: spalaj sie i przetrwaj. Wiersze
zagarniają przestrzeń: osobistą, publiczną, duchową i szalenie u Gawina
sugestywna – zmysłowa. Język tratuje świętości i uwodzi mowę, bo przecież „Coś
musi / kusić, ukrywać intymne zbrodnie”, a ten, który mówi, doskonale zna sie
na intrygach i zupełnie innych grach. Jedno czytanie nie wystarczy”.
Monika Brągiel
Opinie o kolejnych wersjach:
„Tom Zachód słońca w Kurwidołach jest starannie przemyślaną konstrukcją,
zbiorem nieprzypadkowych następstw i frapujących sekwencji. Kolejność
pomieszczonych w nim utworów ma na celu naprzemiennie pobudzać, zaspokajać
apetyt czytelnika i sprowadzać jego żarłoczność na manowce. W dużej mierze jest
to literatura podejmująca kwestie swojej autoteliczności, aktu pisania jako
próby deszyfracji świata, docieczenia, okiełznania migotliwej, oksymoronicznej rzeczywistości.
Na plażach kopiemy swoje grajdołki i wystawiamy rachityczne ciała ku słońcu. Ta
pocztówka jest inna niż wszystkie. Jeśli nadmorski zachód słońca, to w
Kurwidołach. Na marginesach, prowincjach sensu. Pocztówka znad krawędzi”.
Maria Magdalena Beszterda
„W autorskim
wstępie do trzewnej poetyki Rafała Gawina język ma podwójny status: jest formą
i materią, życiem i śmiercią, rytualną ofiarą z ciała i jego apologią zarazem. Zarówno
jako mechanizm obronny, jak i narzędzie destrukcji, niewolny jest od usterek
technicznych. Relacja jest bowiem zwrotna: język psuje ciało, a ciało psuje język.
Dajcie im jeść”.
Monika Glosowitz
„Zachód słońca w Kurwidołach Rafała
Gawina to wielowymiarowy zbiór wierszy, łączący refleksje z różnych płaszczyzn,
pełen literackich i kulturowych odniesień. Gawin nie tylko trawi rzeczywistość,
nie jest też wyłącznie jej obserwatorem. W swojej poetyckiej wizji z pewną przekorą,
gorzką ironią powtarza znane frazy, slogany. Można by zatem rzec, że powtarza,
ale i zgrabnie parafrazuje, parodiuje świat wraz z jego stereotypowym
rozumieniem istnienia, pożądania, relacji międzyludzkich, wiary i śmierci. W
kontekście pytań o wartości, próby dotarcia do tego, czym jest fikcja, czym
kicz oraz co więcej znajdziemy poza nimi (o ile w ogóle znajdziemy) Zachód… przypomina mocno
Houllebecq’owską narrację. Ponadto w książce Gawina pojawia się bardzo odważne pytanie,
które dzisiaj chyba wszyscy powinniśmy sobie zadać – czym jest poezja i nigdy
nie będzie?”.
Karolina Sałdecka
„Kurwa” to
jest takie słowo, z którym obcokrajowcy zapoznają się gdzieś pomiędzy „cześć” a
„ile kosztuje?”. „Kurwa” jest rodzaju żeńskiego, wiadomo. Kurwa kosztuje. Ale
mówimy tak też na takie rodzaje żeńskie, które nam zwyczajnie nie pasują. A to
kurwa, rozwaliła mi wakacje. A to kurwa, przez nią zerwałem to jabłko. A to
kurwa, nie dała mi. A to kurwa, dała mi. W dołek można wejść i z dołka można
wyjść, i znów wejść, i znów wyjść. Chyba, że jest się dołkiem.W 2015 roku
Nagrodę Literacką im. Juliana Tuwima otrzymał Jarosław Marek Rymkiewicz. Rzecz
w tym, że w Milanówku jest po prostu milej niż w Kurwidołach. I nie ma w tym
nic szczególnego”.
Maja Staśko
Wiersze z tomu:
Wiersze z tomu:
1. KOMPLEKS WYŻSZOŚCI
Jedni mieli wizje, inni –
dywizje, nieliczni – rym do ulubionych
czterech liter. Okna – kształty
naczyń połączonych ze źródłem,
którego nikt nie widział. Na zdrowie,
żeby nie były potrzebne posiłki,
tłumy w kolejkach i nowe ceny. Nowe
weny – Wenery szaleją
na ekranie monitora, tętno zmienia się
zgodnie z ruchem włączanych obrazków.
Co dalej? Wyrok w zawieszeniu,
za mało dostępnej pamięci. Pełne
sady, jak sądy, które zjadły
własny ogon. Gnicie na wysokościach
i wizjoner z podbitym okiem oskarżony
o współudział. Wyliczanki-macanki
i powrót do korzeni w jałowej ziemi.
Bez racji, wycofanych z powodu utraty
terminu ważności. Czy każdy brak ruchu
ma swoją księgę wieczystą? Pat
niczym listonosz-dręczyciel w dwuznacznej sytuacji.
Lodówka, która nie odpowie nawet echem,
jak sens, który tuż przy powierzchni dał się
wykiwać i zastąpić.
2. CIĘŻKI TYTUŁ: METAMORFOZY
dla P.G.
Wymagają czasu i precyzji,
przelewu krwi, zdefiniowanego odbiorcy
na końcu drogi, schronów rodem
z modnych nagrobków, hierarchii
niewiedzy. Ciąg na bramkę nieba:
Joanna Wajs, Janusz Weiss, Jens Weißflog,
2+1, i nie pomogą tłumaczenia, z jakim trójkątem
można by się mierzyć. Wiara zostawia
doły, leje po bombach z przedwczesnym zapłonem.
Zmiana warty bierze w łeb i film
musi się zrywać, gubić jak ogon, płaszczyć:
szorstkowłosy jamnik, wysiedziany leżak, niskopodłogowy
autobus;
autobus;
jazda figurowa na rolkach, tempo zwolnione
z pracy i pełen luz z resztkami paliwa w pamięci: zdrowy
duch postępu i jeszcze zdrowsza duchowa postępu, opary,
z których narodzi się nowy środek. Kolejna reinkarnacja
raju? Pierwsze pytanie otrzeźwia, drugie wraca do szeregu:
Czytasz
ze zrozumieniem? Słuchasz bez muzyki? Skoczysz?
Rafał Gawin (ur. 1984), poeta, krytyk,
redaktor czasopisma „Arterie”, animator kultury. Wydał arkusz „Przymiarki”
(Wrocław 2009) i dwujęzyczną książkę poetycką WYCIECZKI OSOBISTE/CODE OF CHANGE
(Londyn/Gniezno 2011). Publikował w „Gazecie Wyborczej”, „Dzienniku Łódzkim”, „Odrze”,
„Tyglu Kultury”, „Opcjach”, „Kresach”, „Ricie Baum”, „eleWatorze”, „Frazie”, „Red.”,
„Portrecie”, „Fabulariach”, „Wyspie”, „Wakacie”, „Cegle”, „Kalejdoskopie”, „Kronice
Miasta Łodzi”, „Śląskiej Strefie Gender” oraz w antologiach poetyckich. Mieszka
w Łodzi, pracuje jako instruktor w dziale imprez Domu Literatury. Prowadzi blog
- gawin.liberte.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz