Na łamach gdańskiej gazety literackiej „Migotania” [nr 2
(47) 2015] czytelnicy mogą zapoznać się z dwoma moimi tekstami: felietonem
zatytułowanym „Sprawy polityczne?” na stronie 2 oraz recenzją pod tytułem
„Ptasiek” (str. 51), zawierającą omówienie tomu wierszy Michała Książka „Nauka
o ptakach”, wydanego nakładem Fundacji Sąsiedzi w Białymstoku. Poniżej wyimki
ze wspomnianych publikacji. Całość do przeczytania w anonsowanym numerze
„Migotań”, dostępnym w sieci salonów EMPIK.
(…) „Polityka to nie jest marzycielska
rzecz”. Tym cytatem z Wyspiańskiego można przecież podjąć próbę opisania
wzajemnych relacji poezji i polityki, jeśli za przywoływaną już w tym tekście
Wisławą Szymborską powtórzy się na głos, że „wszystkie twoje, nasze, wasze
dzienne sprawy, nocne sprawy to są sprawy polityczne”. Nie pamiętam już (to
zarazem wada, jak i dobrodziejstwo pamięci), skąd znam inny jeszcze passus,
odnoszący się do przewidywanych losów naszej cywilizacji: „syf i wysoka
technologia”. Czy powinienem go przypisywać Stanisławowi Lemowi, gdyż
usłyszałem go onegdaj przypadkiem w jednym z telewizyjnych wywiadów, czy raczej
tekstowi Daniela Wyszogrodzkiego o „konikach” spod Carnegie Hall w Nowym Jorku,
opublikowanemu mniej więcej dwadzieścia lat temu w czasopiśmie „Tylko Rock”? Technologią
już dysponujemy i by to udowodnić, nie trzeba odwoływać się do porównań z Age
of Steam. A syf? Umownie nazwijmy go językowym naddatkiem. Wystarczy wejść na
dowolne forum internetowe, żeby przekonać się, jak gruba jest jego warstwa.
Gdyby ktoś nagle wpadł na to, w jaki sposób z wyrażanej werbalnie nienawiści i
agresji czerpać energię, stałby się multimiliarderem, a jego wynalazek
napędzałby międzygalaktyczne statki. „Cywilizacja śmierci”, „polityczna
poprawność” czy „narodowy patriotyzm” – każde z tych pojęć opisując po swojemu
rzeczywistość, tworzy zarazem określony produkt i polityczny koncept, wytwarza
własne odpadki (…).
(…) Z punktu widzenia poety-ornitologa, równie istotnego
jak ten liryczny, świat przenicowany przez absolut nabiera (bo musi) nieomal
buddyjskiego wymiaru. Wszystko w nim istnieje w jakimś celu (np. nóż i kamień),
wszystko jest przydatne (jak, dajmy na to, buty i owady), wszystko zostało
dawno już zorganizowane i zaplanowane (sprzątanie ubrań dzieci, prace w
ogródku, układ książek na regałach). Buddyzm tłumaczy tę złożoność świata
istnieniem bezosobowego prawa przyczyny i skutku, w którym mieści się zarówno
to, co najmniejsze i to, co największe. Wynikające z tego współzależności i
powiązania, jakie występują w przyrodzie, sprawiają, że czytelnik zaczyna
doszukiwać się w nich określonego sensu i planu. Ten plan u Książka uosabiają
migracje ptaków, które trzydzieści sześć razy przylatywały i trzydzieści sześć
razy odlatywały, wewnętrzny spokój przynosi oczekiwanie, że przylecą trzydziesty
siódmy raz, a sens podkreśla choćby coś tak pozornie nieistotnego jak użytkowa
funkcja własnej kuchni (…).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz