Czesław Miłosz pisał o twórczości Bruno Schulza w „Historii literatury polskiej” (1994): „Wszystkie jego opowieści są powiązane osobą narratora, który jest nieco fantasmagorycznym „ja” autora. Narrator opowiada o swoich przygodach w prowincjonalnym miasteczku, gdzie wszystko jest przeobrażone, wyolbrzymione wykrzywione i zmienione w sen przez jego wyobraźnię. (...) Zarówno oryginalność, jak i siłę Schulz czerpał ze swego rodzinnego miasteczka. Dzięki zdolności spowijania najprostszych rzeczy pajęczyną metafory, czyni ze sprzedawców w sklepie swego ojca, ze służącej Adeli i samego ojca postaci mitologiczne, bohaterów przypowieści o egzystencji. Nie w literaturze faktu, lecz w niesamowitych fantasmagoriach Schulza żydowskie miasteczko znalazło swoje odbicie, choć było ono wykrzywione, wyłaniające się z wklęsłych i wypukłych zwierciadeł jego umysłu”. Od śmierci Schulza, zastrzelonego przez esesmana na ulicach drohobyckiego getta w dniu 19 listopada 1942 roku minęło ponad 70 lat, ale on sam, jego twórczość plastyczna a przede wszystkim pisarska, do dnia dzisiejszego fascynuje ludzi nie tylko w Polsce (zachowane książki Schulza dotychczas przetłumaczono na ponad 30 języków). Za spuścizną literacką tej klasy powinni podążać nieustępliwi „badacze pisma”, i to się dzieje. Przebywając w getcie Schulz rozdawał swoje rysunki i teksty literackie rozmaitym znajomym, mając nadzieję, że przynajmniej części z nich uda się ocaleć. Po wojnie ich poszukiwania rozpoczął m.in. pisarz i badacz jego twórczości Jerzy Flicowski. Odnalazł ponad sto listów i kilkaset rysunków. Nie odnalazły się opowiadania, dzienniki, eseje, bruliony z fragmentami prozy, a zwłaszcza nie udało się odnaleźć „Mesjasza”, nie ukończonej powieści Bruno Schulza, która miała być najważniejszym dziełem w jego dotychczasowym dorobku. Przed tragiczną śmiercią pisarza, przyjaciele z Warszawy (wśród nich Zofia Nałkowska i Tadeusz Sturm de Sztrem), usiłowali wydstać go z getta. Załatwiono mu nawet w lasach w okolicach Spały (miejscowości położonej w odległości 10 km od Tomaszowa Mazowieckiego) bezpieczne schronienie i opiekę…
Do wspomnianych przeze mnie „badaczy pisma”, którzy wciąż starają się przeglądać we „wklęsłym i wypukłym zwierciadle” tego genialnego umysłu, należy również Zbigniew Milczarek (na zdjęciu powyżej), znany w Polsce bibliofil, wydawca, miłośnik oraz tropiciel „shulzowych i drohobyckich artefaktów”, którego gromadzona od lat kolekcja dotycząca twórczości autora „Sanatorium Pod Klepsydrą”, stała się kanwą dwóch wystaw zorganizowanych w tomaszowskim muzeum w 80 rocznicę debiutu literackiego Brunona Schulza. Zbyszek od 2004 roku współpracuje z polonistycznym Centrum Naukowo-Informatycznym im. Igora Menioka w Drohobyczu, brał także czynny udział w dwóch Międzynarodowych Festiwalach Schulza, które odbywały się w rodzinnym mieście twórcy „Sklepów cynamonowych”, na których prezentował swoje książki „Archeologię wiosennej kosmogonii” (Tomaszów Mazowiecki 2004) i „Schulzowską kaligrafię” (Tomaszów Mazowiecki 2005). Jest także redaktorem, wydawcą i współautorem książki „Marzenie Błękitnookiego. Ułamki wspomnień o Profesorze Władysławie Panasie” (Tomaszów Mazowiecki-Lublin-Drohobycz 2005). W czterechsetną rocznicę pierwszego wydania powieści Miguela Cervantesa „Przemyślny szlachcic Don Kichote z Manczy” wydał zbiór fraszek Wacława Sadowskiego zatytułowany „Donchichoteria” (Małe Końskie 2005). Następnie ukazały się dwie publikacje bibliofilskie poświęcone rodzinnemu miastu. Pierwsza z nich to polsko-francuskie wydanie wiersza Juliana Tuwima „Przy okrągłym stole” w tłumaczeniu Jacquesa Burko (Tomaszów Mazowiecki 2007). Druga to „Wieczór poezji Józefa Czechowicza” (Tomaszów Mazowiecki 2007). Autorem projektów graficznych wszystkich wydanych przez Zbyszka książek jest Włodzimierz Rudnicki. Znajdują się one w księgozbiorach najbardziej znanych polskich bibliofilów. Dotarły też poza granice Polski (m.in. do: Drohobycza, Toledo, Paryża, Tokio, Belgradu, Madrytu, Lwowa i Barcelony). Jako eseista, Zbigniew Milczarek debiutował w 1996 roku w lubelskim „Akcencie” esejem „Wyalienowanie z samotności. Schulzowska próba dialogu (o prozie Brunona Schulza)”.
Powiedzieć, że wczorajszy wernisaż wystaw: „Zainstalowani na wieczność – Bruno Schulz i Drohobycz” oraz „Furtka do miasta jedynego na świecie”, to był t y l k o wernisaż, to mówić nieprawdę, ponieważ mieliśmy do czynienia z 1,5 godzinnym wykładem, czy raczej mówionym esejem autorstwa Milczarka, który dla zgromadzonego tłumu słuchaczy snuł erudycyjną opowieść nie tylko o życiu i znaczeniu twórczości Schulza, o Drohobyczu, także o innych badaczach fenomenu niedoszłego twórcy „Mesjasza”, ale przede wszystkim o historii zmagań, fascynacji i literackich odkryć zbieracza i wielkiego pasjonata śladów i pamiątek po drohobyckim pisarzu; o kimś znacznie więcej niż tylko wnikliwym badaczu i czytelniku, któremu udało się jak dotychczas jeden jedyny raz przelicytować na aukcji dzieł Schulza samą Bibliotekę Narodową. „Dwa miasta kocham najbardziej na świecie: mój rodzinny Tomaszów i Drohobycz – mówił wczoraj Zbyszek, i zaraz dodawał – Ale nie pytajcie mnie, które z nich bardziej”.
Wernisaż wystaw: „Zainstalowani na wieczność – Bruno Schulz i Drohobycz”; „Furtka do miasta jedynego na świecie”. Muzeum im. Antoniego hr. Ostrowskiego w Tomaszowie Mazowieckim, 19.04.2013 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz