W
numerze 1 (4) 2018 Kwartalnika literacko-artystycznego „Afront” uważny
czytelnik przeczyta
recenzję płyty supergrupy Black Country Communion BCCIV, której wyimek prezentuję poniżej:
„Jeśli szukasz folkowego albumu, to źle trafiłeś. W ten
oto sposób najnowsze dzieło supergrupy Black Country Communion zapowiadał jeszcze
przed premierą jeden z jej członków, legendarny wokalista i basista, Glenn „Nadal
wśród żywych” Hughes. Chłopiec z przeszłością, który został gwiazdą i zaczął nadużywać alkoholu i narkotyków, jak
również obficie korzystał z zainteresowania płci pięknej, aż w końcu upadł na
samo dno. Wynika z tego, że kwalifikacje do tworzenia pełnokrwistego rocka są, skoro
w przeszłości we krwi wokalisty płynęły z prądem odpowiednie bąbelki. Dzisiaj zupełnie
już czysty, „resuscytowany” muzycznie przez podobnie doświadczanych kolegów w
składzie: Jason Bonham, Derek Sherinian oraz Joe Bonamassa, skutecznie „rzeźbi”
w rocku z przydomkiem „hard”. Zresztą, czy posiadając w składzie personalnym
BCC ludzi z takim pochodzeniem brałby udział w soft rockowej popelinie? W końcu
Jason Bonham to nieodrodny syn „Bozo” Bonhama, gwałtownego perkusisty Led Zeppelin,
wirtuoz bluesowej gitary Bonamassa rozpoczynał karierę w grupie Bloodline,
założonej wspólnie z Berrym Oakleyem Juniorem, potomkiem basisty The Allman
Brothers Band i innymi jeszcze „spadkobiercami” blues-jazz-rockowego sznytu: Erikiem
Davisem (synem Milesa, tego Milesa) i Waylonem Kriegerem, którego ojcu na imię
było Robbie, co nie przeszkodziło mu otworzyć na oścież „drzwi percepcji”. Z
kolei za Sheridanem stoi współpraca z szalonym Alice Cooperem, a to tak, jakby
Edgara Allana Poego umówić na nocną randkę z własną córką na kompletnym
pustkowiu. Muzycznie nie mogło się więc nie udać, chociaż powinno się uczciwie
przyznać, że jeśli chodzi o tytuły poszczególnych płyt, wszystkie (za wyjątkiem
przedostatniej, Afterglow) są
„syfiaste”. Ten ostatni też – BCCIV (…)”.
Ponadto w numerze: link
Ponadto w numerze: link
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz