(…)
Poezja dla Rafała Wojaczka jest jedynym obszarem, w którym kreacja i ekspresja
literacka stanową pole alternatywnych ujęć życia i losu jednostki – ujęć
opatrywanych wizjami wywodzącymi się z nieodpartego przekonania o kosmicznym
wymiarze ziemskiego bytowania. Pisanie ma przynosić dwubiegunowy rodzaj oczyszczenia
i wyzwolenia, staje się gwarantem autonomicznych realizacji tematycznych oraz
daje sposobność przekroczenia sztywnych i ciasnych ram wypowiedzi o kondycji
jednostki w bezbarwnym, uśrednionym, skodyfikowanym świecie, w który jest ona
wtłoczona i na który – posiadając de facto iluzoryczną
możliwość wyboru – pozostaje skazana. Czym jest tedy dla Wojaczka bycie poetą?
Każdy poeta, niezależnie od tego,
czy przywiązuje wagę do prób autodefinicji, samookreślenia wobec zagadnień,
dotyczących jego stosunku do bycia poetą lub do poezji, którą tworzy – bądź
poezji w ogóle – posiada swoją wizję tego, kim jest poetycko i jaki rodzaj
poezji jest dla niego najważniejszy. Przywiązywanie wagi – to jedno. Posiadanie
na ten temat zdania – to drugie. Ale wszystko to mieści się w szerokim spektrum
takiego pisania, które wyłania się z namysłu nad sobą jako poetą – kreatorem poetyckiego
zrębu, w którego skład wchodzi samotna i indywidualna realizacja wszystkich
mocy i energii twórczych. Twórczość Rafała Wojaczka jest dowodem na rzadko już
spotykaną autokreację; ta zaś znajduje dla siebie umocowanie w strukturach
tradycyjnej wiedzy o poezji rozumianej jako forma aktywności literackiej.
Wiersz dla Wojaczka jest domeną wolności, ujawnianą
w postaci indywidualnych zestrojów lirycznych, rozpiętych pomiędzy cielesnym doświadczeniem
bólu istnienia a wizjami pozaziemskich wymiarów, w które zaprzęgany jest
nieustannie ludzki los.
Praktycznie wszystkie wiersze Rafała
Wojaczka zawierają mniej lub bardziej rozbudowane wątki, mówiące o byciu poetą.
Nawet jeśli ów aspekt nie pojawia się w jakimś utworze bezpośrednio; w
sposób konkretny – jawi się jako uwikłanie podmiotu w złożoną materię życia lub
świata, która to kwestia, ufundowana na stałej potrzebie konfrontacji z różnymi
ogniskami zapalnymi, wytycza zarazem przestrzeń wolności lub spętania, swobody lub
ograniczenia. Także w wierszach pisanych w kobiecej osobie mowa jest o byciu
poetką – jako rewersie poety – gdyż wbrew wszelkim dotychczasowym sugestiom i
interpretacjom wskazującym na przeistoczenie się męskości autora w skrytą żeńskość,
są to utwory oparte na koncepcie, w których fikcyjna – wykreowana przez
Wojaczka – żeńska postać opisuje w wierszach ból i cierpienie wynikające ze
straty ukochanego poety, zdając mu ziemski raport ze swej ponurej egzystencji,
rozgrywającej się na granicy snu, jawy i imaginacji. Są to niewątpliwie wiersze
ranne, okaleczone brakiem obecności, szukające w powidokach i przywołaniach śladów
wciąż mocno odczuwanej, znaczącej obecności, pochodzącej ze sprawczej mocy
poety-demiurga, figury wykreowanej nader sugestywnie w tomie Inna
bajka.
Wszystkie powyższe dystynkcje z pewnością
znajdziemy również w niniejszym tomie utworów nieznanych. Być może– po latach –
zostaną one jeszcze bardziej jaskrawie dostrzeżone ze względu na swój niewygasły
impet, wynikający z napromieniowanych hipnotyzującymi wizjami treści,
osadzonych nierzadko w dramatycznych ściegach poetyckiej ewokacji. Już bowiem w
pierwszym prezentowanym wierszu, napisanym w 1964 roku, pt. Poemat
– mości się cała poetycka i egzystencjalna wiedza
na temat własnego losu, odmalowana wielce przenikliwym tonem,
inaugurowanym konstatacją: <<Wyrok na mnie już zapadł>>. A także w
formie klasycznego zapisu wiersza, opartego na stroficznej konstrukcji, do
której poeta powróci za parę lat, kiedy to będziemy mieli do czynienia z
autorem dysponującym – w swoim zanadrzu – bogatym asortymentem ukształtowanych środków
poetyckiej komunikacji. Ton samego wiersza, a także innych wierszy pochodzących
z pierwszego okresu, momentalnie ustawia poetycki głos
– będący w znacznej kontrze wobec znanych naonczas poetyk –
i przynosi szczególną jakość w kreacji eksplorowanych obszarów tematycznych.
Zapowiedź ta – jak może być odczytany Poemat – to w
istocie podsumowanie losu. Otwarcie,
które okazuje się zamknięciem wieka. Mamy więc tu do czynienia z takimi intuicjami,
które na pewno wywołują ciarki u czytelnika i mogą uchodzić za rzadki przypadek
autoprofetycznej wizji. Istnieje też w niniejszym tomie grupa tekstów poetyckich
świadczących o podejmowanych przez Wojaczka próbach sondowania nowych poetyk, zbliżających
się w swym kształcie do form monodramu, osnutego na percepcyjnych wątkach związanych
z konkretną osobą (np. wiersz Mirecka lub Wielki
tydzień pana W.). Wiersze te, pochodzące z ostatniej
fazy twórczości, pisane już po zamknięciu ostatniego tomu Którego
nie było, niewątpliwie świadczą o potrzebie
kontynuowania poetyckich peregrynacji i znajdywania nowych formuł,
wywiedzionych bezpośrednio – podług poetyckiego kompasu – zarówno z lekturowych
oraz artystycznych fascynacji, jak i z gwałtownych przeżyć,
a także relacji z bliskimi ludźmi. Takich, dramatycznych w swym napięciu,
sytuacji znajdziemy tutaj więcej – wystarczy wniknąć w pojedyncze wiersze nieco
głębiej, doszukując się w
nich nie tylko nawiązań lub analogii do motywów z wierszy znanych, aby przekonać
się o wyjątkowej nośności tego, co skryte – potwierdzającej tylko ich nieomylność
(…)”.
Maciej Melecki, Ostatnie ogniwo (posłowie
do książki Rafał Wojaczek Nie
te czasy. Wiersze nieznane). Instytut
Mikołowski, 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz