piątek, 14 lipca 2017

Nowe wiersze w „Afroncie”


Cztery nowe wiersze mojego autorstwa zainteresowani czytelnicy przeczytają w pierwszym numerze Kwartalnika literacko-artystycznego „Afront”, którego promocja odbyła się 7 lipca w Instytucie Mikołowskim. Poniżej jeden z nich:

Chorągiewki 

Więc po co? Pytanie z końca przenoszę
na początek, jeżeli od zawsze było wiadomo,
że prolog zostanie zmielony wraz z epilogiem,

tworząc apologię drapieżnych ssaków,
których siedem miliardów wobec rozszerzającego się
kosmosu, przypomina pieprzyk na ciemnej karnacji

Arvinda Jayashankara. Na razie nadążasz?
Asem ukrytym w rękawie jest zanik w mrowiu,
słuchawka w uchu, przenosząca ryk kakofonii,

komunikacja miejska wożąca mnie znikąd do nigdzie
przez lej w ziemi, jakim jest to miasto
wraz z trupami swoich zasłużonych obywateli

usypanymi w kopce, spod których wołają językiem
piachu niczym trwale upamiętnieni zombi,
mój posag do dalszych rozliczeń, rozmów i czynów.

Ropiejemy, bracia! Robaczejemy! Czym więcej są Indie
niż cuchnącą odleżyną? Czym jest wszechświat,
jeśli nie mokrym prześcieradłem, nasiąkniętym

krzykiem ze wszystkich ziemskich rzeźni?
Łopoczącym w próżni jak nóżki dziecka z Litzmannstadt,
skrzydła hodowanego na mięso brojlera albo łeb

cielęcia podróżującego linią do uboju. To raczej pewne,
że znamię okaże się rakiem skóry rozciągniętej
do swoich granic, podobnie jak komory sztucznych

serc stymulowane nieludzką  aparaturą.
Nasze sztuczki, nasze domki z kart. Nasze obsesje
i opresje, podlegające przemysłowej miniaturyzacji,

żeby je nazywać niegroźną opryszczką. Oceany
przelanej krwi, sprowadzane do zaschniętej plamy.
Nasz zbrukany sztandar. Więc po co go prać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz