Ukazał
się kolejny numer Gazety Literackiej „Migotania” 1 [51] 2016, a wraz z nim felieton zatytułowany „Ten trzeci” oraz
recenzja tomu Grzegorza Kociuby „Osady” (Instytut Mikołowski) zatytułowana
„Zagadnienia ogólne związane z gospodarką odpadową”. Poniżej dwa wyimki ze
wspomnianych tekstów. Zainteresowanych zapraszam do lektury (zwłaszcza na
łamach papierowego wydania pisma).
„(…) Ale
to w końcu trochę dziwne, że właściwie z tegoroczną Nagrodą Tuwima jest tak, że
to Łódź (trywializując nieco sprawę) strzela sobie sama w stopę, najpierw
nagrodę prof. Rymkiewiczowi przyznając, a potem ją oprotestowując. Po to
kapituły się spotykają w zacisznych kuluarach przy kawie i słonych paluszkach,
żeby się dogadać jak ludzie. Tym razem się najwidoczniej nie porozumieli. I
wspólnymi siłami stworzyli upiora w postaci kontrowersyjnego werdyktu. A ten
przez pewien czas będzie się karmił sobą, aż w końcu zdechnie, usunie go z pola
publicznej uwagi kolejna dyferencja. Tymczasem zaś przez krótki czas będzie
mlaskał „językiem korzyści”. Oto niemal cała Polska nareszcie usłyszy o łódzkim
Domu Literatury, współodpowiedzialnym, wraz ze Stowarzyszeniem Pisarzy Polskich
Oddział w Łodzi, za reaktywowanie Nagrody Tuwima w roku 2013. Andrzej Strąk,
dyrektor Domu Literatury, wiceprezes łódzkiego SPP, a zarazem jeden z jurorów,
przekona się na własnej skórze, kogo w Łodzi tak naprawdę obchodzi literatura,
a kogo wyłącznie polityka? A także, czy jego głos został odebrany jako akt
odwagi, a może wręcz przeciwnie – potraktowany jak merkantylny gest.
Niezorientowanych w obowiązujących podziałach środowiska literackiego oświeci
nagła konstatacja, że wspomniane podziały funkcjonują także na tym polu,
zgodnie z panującą w kraju ogólną tendencją (…)”.
„Grzegorz Kociuba należy do tych poetów, których dykcja pod
względem dojrzałości dorównuje wiekowi autora (z premedytacją nie napiszę, że
dojrzewa „jak wino”). Paradoksalnie to na wskroś banalne zdanie jest mi
niezbędne do rozpoczęcia/otwarcia niniejszej recenzji. Stateczność (szerokość)
poetycka, jaką mam na myśli, jest u Kociuby nad wyraz widoczna, lecz nie
dochodził do niej w sposób rewolucyjny ani też ewolucyjny, przede wszystkim
dlatego, że autor Widoków i widzeń prowadzi własną twórczość dwutorowo – jest
zarówno poetą, jak i krytykiem literackim; autorem wierszy, ale i ich wnikliwym
interpretatorem. Z przenikania się dwóch światów rodzi się esencja – ów osad,
będący zarazem tytułem jego ostatniego tomu poetyckiego, wydanego nakładem
Instytutu Mikołowskiego. Pora wytłumaczyć się z pojęcia „stateczności”, które
nie jest bynajmniej pejoratywne, tak jak tytuł tomu nie odnosi się przecież
wcale (na pierwszym poziomie interpretacji) do bliżej nieokreślonych osad
(ludzkich). Jedyna substancja, jaka w tym przypadku (a może celniej – na tym
przypadku) „osiada”, to substancja lotna w postaci indywidualnego doświadczenia
zebranego z samego dna świadomości i wrażliwości (…)”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz