niedziela, 18 lutego 2018

Życie wewnętrzne (17)

(…) Poezja dla Rafała Wojaczka jest jedynym obszarem, w którym kreacja i ekspresja literacka stanową pole alternatywnych ujęć życia i losu jednostki – ujęć opatrywanych wizjami wywodzącymi się z nieodpartego przekonania o kosmicznym wymiarze ziemskiego bytowania. Pisanie ma przynosić dwubiegunowy rodzaj oczyszczenia i wyzwolenia, staje się gwarantem autonomicznych realizacji tematycznych oraz daje sposobność przekroczenia sztywnych i ciasnych ram wypowiedzi o kondycji jednostki w bezbarwnym, uśrednionym, skodyfikowanym świecie, w który jest ona wtłoczona i na który – posiadając de facto iluzoryczną możliwość wyboru – pozostaje skazana. Czym jest tedy dla Wojaczka bycie poetą?
   Każdy poeta, niezależnie od tego, czy przywiązuje wagę do prób autodefinicji, samookreślenia wobec zagadnień, dotyczących jego stosunku do bycia poetą lub do poezji, którą tworzy – bądź poezji w ogóle – posiada swoją wizję tego, kim jest poetycko i jaki rodzaj poezji jest dla niego najważniejszy. Przywiązywanie wagi – to jedno. Posiadanie na ten temat zdania – to drugie. Ale wszystko to mieści się w szerokim spektrum takiego pisania, które wyłania się z namysłu nad sobą jako poetą – kreatorem poetyckiego zrębu, w którego skład wchodzi samotna i indywidualna realizacja wszystkich mocy i energii twórczych. Twórczość Rafała Wojaczka jest dowodem na rzadko już spotykaną autokreację; ta zaś znajduje dla siebie umocowanie w strukturach tradycyjnej wiedzy o poezji rozumianej jako forma aktywności literackiej. Wiersz dla Wojaczka jest domeną wolności, ujawnianą w postaci indywidualnych zestrojów lirycznych, rozpiętych pomiędzy cielesnym doświadczeniem bólu istnienia a wizjami pozaziemskich wymiarów, w które zaprzęgany jest nieustannie ludzki los.
   Praktycznie wszystkie wiersze Rafała Wojaczka zawierają mniej lub bardziej rozbudowane wątki, mówiące o byciu poetą. Nawet jeśli ów aspekt nie pojawia się w jakimś utworze bezpośrednio; w sposób konkretny – jawi się jako uwikłanie podmiotu w złożoną materię życia lub świata, która to kwestia, ufundowana na stałej potrzebie konfrontacji z różnymi ogniskami zapalnymi, wytycza zarazem przestrzeń wolności lub spętania, swobody lub ograniczenia. Także w wierszach pisanych w kobiecej osobie mowa jest o byciu poetką – jako rewersie poety – gdyż wbrew wszelkim dotychczasowym sugestiom i interpretacjom wskazującym na przeistoczenie się męskości autora w skrytą żeńskość, są to utwory oparte na koncepcie, w których fikcyjna – wykreowana przez Wojaczka – żeńska postać opisuje w wierszach ból i cierpienie wynikające ze straty ukochanego poety, zdając mu ziemski raport ze swej ponurej egzystencji, rozgrywającej się na granicy snu, jawy i imaginacji. Są to niewątpliwie wiersze ranne, okaleczone brakiem obecności, szukające w powidokach i przywołaniach śladów wciąż mocno odczuwanej, znaczącej obecności, pochodzącej ze sprawczej mocy poety-demiurga, figury wykreowanej nader sugestywnie w tomie Inna bajka.
   Wszystkie powyższe dystynkcje z pewnością znajdziemy również w niniejszym tomie utworów nieznanych. Być może– po latach – zostaną one jeszcze bardziej jaskrawie dostrzeżone ze względu na swój niewygasły impet, wynikający z napromieniowanych hipnotyzującymi wizjami treści, osadzonych nierzadko w dramatycznych ściegach poetyckiej ewokacji. Już bowiem w pierwszym prezentowanym wierszu, napisanym w 1964 roku, pt. Poemat – mości się cała poetycka i egzystencjalna wiedza na temat własnego losu, odmalowana wielce przenikliwym tonem, inaugurowanym konstatacją: <<Wyrok na mnie już zapadł>>. A także w formie klasycznego zapisu wiersza, opartego na stroficznej konstrukcji, do której poeta powróci za parę lat, kiedy to będziemy mieli do czynienia z autorem dysponującym – w swoim zanadrzu – bogatym asortymentem ukształtowanych środków poetyckiej komunikacji. Ton samego wiersza, a także innych wierszy pochodzących z pierwszego okresu, momentalnie ustawia poetycki głos – będący w znacznej kontrze wobec znanych naonczas poetyk – i przynosi szczególną jakość w kreacji eksplorowanych obszarów tematycznych. Zapowiedź ta – jak może być odczytany Poemat – to w istocie podsumowanie losu. Otwarcie, które okazuje się zamknięciem wieka. Mamy więc tu do czynienia z takimi intuicjami, które na pewno wywołują ciarki u czytelnika i mogą uchodzić za rzadki przypadek autoprofetycznej wizji. Istnieje też w niniejszym tomie grupa tekstów poetyckich świadczących o podejmowanych przez Wojaczka próbach sondowania nowych poetyk, zbliżających się w swym kształcie do form monodramu, osnutego na percepcyjnych wątkach związanych z konkretną osobą (np. wiersz Mirecka lub Wielki tydzień pana W.). Wiersze te, pochodzące z ostatniej fazy twórczości, pisane już po zamknięciu ostatniego tomu Którego nie było, niewątpliwie świadczą o potrzebie kontynuowania poetyckich peregrynacji i znajdywania nowych formuł, wywiedzionych bezpośrednio – podług poetyckiego kompasu – zarówno z lekturowych oraz artystycznych fascynacji, jak i z gwałtownych przeżyć, a także relacji z bliskimi ludźmi. Takich, dramatycznych w swym napięciu, sytuacji znajdziemy tutaj więcej – wystarczy wniknąć w pojedyncze wiersze nieco głębiej, doszukując się w nich nie tylko nawiązań lub analogii do motywów z wierszy znanych, aby przekonać się o wyjątkowej nośności tego, co skryte – potwierdzającej tylko ich nieomylność (…)”.

Maciej Melecki, Ostatnie ogniwo (posłowie do książki Rafał Wojaczek Nie te czasy. Wiersze nieznane). Instytut Mikołowski, 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz