poniedziałek, 5 lutego 2018

Spotkanie z Pawłem Sołtysem (Pablopavo) w IM


Instytut Mikołowski
zaprasza na spotkanie
z
Pawłem Sołtysem
(Pablopavo)
związane z promocja jego debiutanckiej książki
prozatorskiej
Mikrotyki
(wyd. Czarne, 2017)
Prowadzenie:
Krzysztof Siwczyk

9. 02. 2018, godz. 18


Paweł Sołtys (ur. 1978) – muzyk, autor piosenek. Jako Pablopavo wydał kilkanaście płyt, zagrał około tysiąca koncertów. Studiował rusycystykę, ale studiów nie ukończył. Jego opowiadania ukazywały się w „Lampie”, „Ricie Baum”, „Studium”. Jego prozatorski debiut Mikrotyki otrzymał nominację do Paszportów Polityki 2017.


O książce:

To są opowiadania niebywale skondensowane, ornamentowane tak wielką liczbą oszałamiających porównań i metafor, że czytać je trzeba bardzo uważnie, napawając się bogactwem językowej wyobraźni Sołtysa. Niewielki rozmiar tej książki jest złudny, bo więcej w niej historii i losów ludzkich niż w siedmioksięgach wielkich klasyków, a same opowiadania opierają się nawet nie tyle na intrydze czy fabule, ile na mgnieniach, błyskach, zbliżeniach, jakby pisarz niemal przytykał obiektyw do bohaterów tych zdjęć. Bo wyobrażałem sobie często w trakcie lektury te krótkie historie jak zdjęcia właśnie, swoiste fotoreportaże, wyciągnięte z pudełka po butach: zdjęcia nie zrobione komórką, ale starym aparatem analogowym, gdzie kolory są wyblakłe, a kształty nieco rozmazane, ale o wiele prawdziwsze niż te z fotografii cyfrowych. Nic dziwnego – ma Sołtys raczej usposobienie poetyckie niż epickie, w tekstach jego piosenek także dochodzimy do prawdy o bohaterach poprzez drobiazg, epizod, prostą historię, a nie przez sceny zbiorowe i wielkie kwantyfikatory. I nie ma tu zaskoczenia, bo "Mikrotyki" podążają śladem piosenek Pablopavo, zawsze przecież skupiających się na szarych bohaterach codzienności, lecz właśnie w tych, dla nas często niezauważalnych ludziach zawiera się opowieść o świecie. A prawdziwa historia dzieje się w blokach na Stegnach bądź w kamieniach Grochowa, bohaterami zaś są zwykli ludzie, tworzący historię miasta, choć w drugim planie – Sołtys ma rzadką umiejętność i wrażliwość dostrzegania codzienności i zwykłości. Bo jeśli można w zwykłości zamknąć historię świata, to Sołtys robi właśnie to. Przestrzegam jednak przed odczytywaniem tej książki poprzez filtr nostalgii, tęsknoty za młodością, wspomnienia PRL-u czy jeszcze gorzej: uwznioślania brzydoty – owszem, to kusząca perspektywa, ale błędna. Nie czas i sztafaż są tu najważniejsze, ale ludzie, których pisarz podgląda. Mały realizm? Nie – duża poezja. (…) Czytać w skupieniu. Odkładać. Przeżywać i przemyśliwać. Powracać. Czytać kolejne opowiadanie i trawić je powoli, rozglądając się wokół i szukając tego świata, który opisuje Sołtys. Na co dzień go nie widzimy, ale on jest bliżej niż obok; on jest głęboko w nas.

Krzysztof Varga

(…) Mikrotyki, bo tak się nazywa książka, łyknąłem jak pelikan w dwie godzinki. Zgodnie z tytułową obiecanką, poczułem haj, jaki może zapewnić tylko klasowy tekst. Nie wiem, na ile tytuł książki okaże się kamieniem węgielnym nowego gatunku literackiego, ale z pewnością autor będzie tego gatunku przedstawicielem jedynym. I nie o oryginalność tych opowiastek chodzi, a właśnie o ich dokumentną, powściągliwą normalność. Tak bardzo prywatną i nienachalną, a zarazem ”literacko zrobioną”. Na moje ucho, zapiski w tej książce, opowiadanka dłuższe i krótsze, upominają się o normalność jako kategorię, którą można do literatury przyłożyć i przez nią czytać o żywotach tzw. zwyczajnych ludzi. Portrety różnych dziwaków, pod piórem autora, jawią się jako wzorce normalności w czasach celebrycko-politycznych, w rzeczywistości zaludnionej przez fitdziwadła i zmasowane monstertrucki. Dawno po prostu nie czytałem czegoś tak zwykłego. Zwyczajność tej prozy osiągana jest metodami znanymi mi z dzieł Mirona Białoszewskiego czy Zygmunta Haupta,  u którego troszkę się nasz gościu zadłuża. Życzyć tej literaturze można tylko tego, żeby nie wpadła do zamrażalnika historii, jak Haupt, którego z takim trudem odhibernowuje oficyna wydawnicza, w której Mikrotyki zacumowały. Czytam tą prozę zwykłą i czuję się niezwykle. Nie wstydzę się jej, mam - niezapośredniczoną w żadnym interesie - potrzebę empatii, identyfikacji, potwierdzenia. Normalnie udziela mi się radość, że mój rówieśnik jest wyrazicielem również moich, estetycznych inklinacji. I troszkę etycznych też. Mikrotyki są bowiem literackim wcieleniem etyki spraw małych i przyziemnych i uwagi, jaką darzyć można tych, co blisko nas żyją i mrą, starają się istnieć wobec własnych ograniczeń i obsesji. Uważność jest drugą, oprócz normalności, cechą dystynktywną książki. Uważa się tu na słowa, waży się zdania, ogrywa język ostrożnie, ze świadomością, że to zwierzę raczej dzikie i zdradliwe. Ta uważność chroni przed banałem i nostalgią, ale nie przed melancholią. W najwyższym stopniu jest to książka melancholijnie wyrozumiała dla własnych bohaterów - żywych, zmarłych i tych pozostających w gazowym stanie skupienia. Skupił się autorMikrotyków, zszedł z klubowej sceny na moment, żeby dać mi prezent zaskakujący: tom pewnej pokoleniowej wrażliwości, o której istnieniu nie miałem wcześniej pojęcia, choć przeczuwałem, że coś takiego może istnieć. Pierwsze sygnały odebrałem dawno temu, jeszcze w latach 90., kiedy w pewnym, niszowym piśmie literackim przeczytałem pierwszy raz troszkę zapisów autora. O nim samym wiedziałem tyle, że lubi Ruskich, bo chyba jest po filologii rosyjskiej. To było w czasach analogowych, przed epoką obrazkową. Raczkował kapitalizm, pełzły już ku nam hordy instagramów i facebooków, ale w formie ruchów robaczkowych.  Jelita świata jeszcze siedziały w bebechach. Znać w Mikrotykach lekcję wielkich, ruskich opowiadaczy. Może najbardziej Płatonowa. Tak, ten koleś ewidentnie go czytał. Też potrafi tak rysować postacie i sytuacje. Ostrą, szybką kreską. W paru posunięciach. Na niewielkiej przestrzeni mieści duże stężenie językowej energii. Jest gęsty i prosty zarazem. Daje ”lajki” pod wpisami, które nikogo nie obchodzą. Dajmy na to pod informacją o wznowieniu wierszy Witolda Wirpszy. Dziwny to muzyk: Pablopavo. Mało atrakcyjny dla mas:  Paweł Sołtys. Pisarz pełną, normalną gębą.

         Krzysztof Siwczyk
Człowiek z miasta (Polityka, nr 3, 2018)



Instytut Mikołowski
ul. Jana Pawła II 8/ 5
Mikołów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz