„(…) To, kogo mogę wymienić, kto w jakikolwiek sposób może spełniać kryteria „nowego języka poezji”, by jak większość uczestników tej debaty nie pozostać gołosłownym? Tylko jakie kryteria? Jak zdefiniować oryginalność? Spróbowałbym najbardziej intuicyjnie: jako nieprzystawalność do tego, co jest, a zwłaszcza jest modne (Góra, Kopyt, Witkowska, Bąk, Rybicki, Malek, Bargielska, Klicka, Kaczanowski). A więc: (tutaj Gawin wymienia Piotra Przybyłę, Łukasza Kazimierczaka/Łucję Kutting, Małgorzatę Ślązak, Marcina Mokrego, Patryka Kosendę, Janka Rojewskiego, Szymona Domagałę-Jakucia, Marcina Badurę, Agatę Ludwikowską i Justynę Kulikmowską) i stawia pytanie:
Tylko czy to są nowe języki poezji?
A może nowe języki pojawiły się zdecydowanie wcześniej, tylko nie potrafiliście ich wydobyć i wynaleźć?
(padają kolejne nazwiska: Anna Matysiak, Grzegorz Wróblewski). Wśród nich także moje, któremu poświęcony jest jeden akapit:
Zawsze w takich sytuacjach upominam się o Piotra Gajdę. Piotrze, jak widzisz – słowo stało się ciałem, jest grubo. Twoje zaangażowanie, które wyprzedziło nurt tak zwanej nowej poezji zaangażowanej, nie poszło na marne. Nie taki z ciebie dziaders (1966, ale z grudnia), więc myślę, że i kolejne pokolenie krytyków wprzęgnie cię w roczniki co najwyżej osiemdziesiąte, o ile do twojej poetyki dojrzeje (…)”.
Polecam tekst Rafała Gawina, bo to mój kolega. Bo napisał kilka zdań o mnie. Bo niektóre głosy/tezy/postulaty w debacie jawią mi się jako subiektywne abstrakty. Dlatego nigdy nie będę „modnym poetą”. Ale i nie chcę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz