środa, 9 grudnia 2015

O „Monadach” w „Arteriach”

W numerze 21 (2/2015) Kwartalnika Artystyczno-Literackiego „Arterie” opublikowano recenzję płyty „Monady” grupy Pathman. Tekst zatytułowany „Podzwonne na instrumenty drewniane” znalazł się na stronie 248 pisma. To kolejna odsłona mojej stałej rubryki w tym piśmie – „Nóż w płycie”. Poniżej krótki fragment recenzji:

„Piotr Kolecki i Marek Leszczyński (…) w projekcie Monady zapraszają do indywidualnego, osobistego świata dźwięków, pojęć i wyobrażeń, kreując odmienną rzeczywistość”. To zdanie z notki, za pomocą której wydawca płyty, wytwórnia Requiem Records anonsuje ją słuchaczom. To jednocześnie także świetny argument, aby dźwięki gatunkowo wywodzące się z nurtu „world music” nazwać „muzyką autystyczną”. Tak, tak, drodzy czytelnicy, znajomi i przyjaciele, nie ma tu mowy o lapsusie językowym – „autystyczną”, ponieważ muzycy Pathmana, zanurzeni w tworzeniu na wskroś indywidualnych barw muzycznych, wydają się być odcięci od zewnętrznego świata, a tworząc tak skomplikowane struktury, poniekąd podlegają ograniczeniu wymiany infor­macji ze środowiskiem. Oczywiście tylko pozornie, ponieważ autyzm może oznaczać zarówno wewnętrzną pustkę, jak i olbrzymie bogactwo przeżyć wewnętrznych.


W kontekście Monad zdecydowanie chodzi o to drugie znaczenie. Erudycja muzyczna, podbudowana emocjonalnością wyrażaną za pomocą egzotycznego instrumentarium, buduje platformę komunikacji ze słuchaczem. Muzyki two­rzonej przez grupę Pathman nie można zakwalifikować wyłącznie do nurtu akustycznego. Bliżej jej do określenia użytego przeze mnie wcześniej. Opisuje ono najlepiej to, co odważny wydawca wypuścił w świat na srebrnym krążku. „Niekonwencjonalne wykorzystanie instrumentów akustycznych, między innymi cytry, cymbałów, udu, kantele, ale także kamieni, patyków, kawałków blach okrętowych, głosu, przyprawione odrobiną elektroniki, ilustrujące słuchaczowi świat idei pozamuzycznych – opowieści, obrzędu, misterium”, czytamy w notce reklamowej. Mamy więc do czynienia z rozpisanymi na nuty wewnętrznymi strukturami emocjonalnymi, jakby sami muzycy nie mogli się wyrwać z kręgu własnych wibracji, brzmień i rytmów, którymi świat dźwięków wypełniał ich przez lata (…)”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz