środa, 17 lipca 2019

Chichot (z) poezji

Debiutowanie „po czterdziestce” to jakiś żart. Faux pas popełnione wobec samego siebie. Poeci w zaawansowanym wieku zabiegający o uwagę, tomy poezji wypełnione zdaniami w rodzaju „znowu w życiu mi nie wyszło”. Na smutnym końcu (idą) wiersze, które przypominają bicie głową w mur: I dlatego nie ma na ziemi nic bardziej ożywczego, / niż powrót do źródeł. Na przykład pokój w Hotelu Savoy, / gdzie rok wcześniej znalazłem tłustego trupa w szafie. / Dzisiaj nad ranem widziałem jego ducha w lustrze. / Przez ten czas nie stracił na wadze nawet dwudziestu gramów. / No więc, pokój w Hotelu Savoy, którego skostniała aura / nigdy nie osiągnie temperatury pokojowej. Może dlatego / nie mam wcale ochoty na okolicznościowe meldunki: „pokój nam / wszystkim”, albo „bądźcie błogosławieni poeci / – wy, i wasze ameby”.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz