piątek, 19 kwietnia 2019

Pytania o poetycką Łódź, albo początek życia w separacji


Poezja łódzka. Poeci Łodzi. Upraszczając całą sprawę (i ograniczając jej spektrum), można pokusić się o tezę, że mniej więcej od połowy lat dwutysięcznych (cezurą otwierającą niech będzie przyznana Przemysławowi Owczarkowi Nagroda Główna w XII edycji konkursu im. Jacka Bierezina) w mieście Łodzi trwa wymiana pokoleniowa poetów z roczników 40. na roczniki 70., 80. i 90. Proces ten, rozciągnięty w czasie, trwa już od ponad dziesięciu lat, ale jak dotąd nie doczekał się krytycznego podsumowania. Śmiem również twierdzić, że zarówno samo miasto, jak i łódzkie środowisko poetyckie nie potrafiło odpowiednio „skonsumować” licznych sukcesów autorów z Łodzi i okolic, podążając raczej w kierunku rozdrobnienia zjawiska, rozczłonkowania na rzecz indywidualnych zmagań z „literacką materią” niż w stronę instytucjonalnej konsolidacji czy chociażby głębszej środowiskowej integracji. Co o tym myślą sami poeci? Z jednej strony – „od środka” – (…) związany z łódzką literaturą poniekąd instytucjonalnie. Z drugiej – „z zewnątrz” – (…)*, który swoją przygodę z poezją rozpoczynał w Łodzi, obecnie od tego miasta i środowiska mocno się dystansujący. Niech wybrzmią ich odpowiedzi na pytania związane z funkcjonowaniem poezji w tym robotniczym mieście, które powoli „powstaje z kolan” po ekonomicznej zapaści lat 90. XX wieku.

*ze strony indagowanych poetów nie doczekałem się odpowiedzi.

Pamiętny Rok Juliana Tuwima w Łodzi, 2013, został zainaugurowany odsłonięciem Dupy Tuwima – rzeźby na podwórzu przy ulicy Piotrkowskiej. Czy po pięciu latach, które minęły od tej akcji, najlepiej przyjąć do wiadomości, że wspomniana „dupa” to symbol miejsca łódzkiego środowiska poetyckiego na ogólnopolskiej mapie poezji współczesnej, czy wręcz przeciwnie – łódzkim poetom na przestrzeni wspomnianych lat udało się wziąć zamach i „sprzedać” literaturze polskiej odczuwalnego „kopa”?

Wydaje się, że łódzka poezja w okresie 2004–2008 złapała tzw. „drugi oddech”. Poeci z Łodzi i okolic zaczęli być nominowani i nagradzani konkursach, między innymi im. Jacka Bierezina (w XIII edycji konkursu na trzynastu nominowanych siedmiu było związanych z Łodzią), powstał Kwartalnik Artystyczno-Literacki „Arterie”, Śródmiejskie Forum Kultury przekształcono w Dom Literatury w Łodzi. Czy uważasz, że wykorzystano ten swoisty renesans poezji stosunkowo młodych roczników, czy raczej pogrzebano szanse, które dawał podobny „wysyp” poetyckich talentów i osobowości?

Jak dziś traktujesz ukute kilka lat temu przez krytykę literacką (lub ochoczo przez nią podchwycone od niektórych poetów związanych z Łodzią) pojęcie „dykcji łódzkiej”? Jako istniejące, nowe, ciekawe i rozpoznawalne zjawisko? Czy wręcz przeciwnie, jest to dla ciebie pojęcie „puste”, co najwyżej synonim poezji jakościowo poprawnej, ale jednocześnie wtórnej, bezpiecznej i zachowawczej (pojawiały się i takie głosy krytyczne)?

Czy czujesz się poetą środowiskowo zintegrowanym? Czy Łódź i poeci związani z Łodzią to dla ciebie środowisko, które postrzegasz wyłącznie geograficznie, czy także endemicznie, emblematycznie – w znaczeniu bliskim pojęciu grupy literackiej?

Czy twoim zdaniem Dom Literatury w Łodzi spełnia swoje zadania związane z wytwarzaniem dogodnych warunków dla rozwoju łódzkiego środowiska literackiego?

Jaka przyszłość rysuje się przed łódzką poezją? Czy dorobiła się własnej krytyki, mecenatu i instytucjonalnego wsparcia? Czy jest raczej tylko „pospolitym ruszeniem”, zbiorem przypadkowych figur i punktów przecięcia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz