czwartek, 17 listopada 2016

W „Migotaniach” nr 3 (52) 2016


Trzeci w tym roku numer gdańskiej Gazety Literackiej „Migotania” zawiera dwa nowe teksty – felieton pt. „Skoki na główkę oraz recenzję książki Macieja Niemca „Gerarium” (Instytut Mikołowski, 2014), które zainteresowany czytelnik odnajdzie na stronach 2 i 47 pisma. Poniżej wyimki ze wspomnianych materiałów (całość w papierowym wydaniu kwartalnika):

„ (…) Wydałeś więc książkę, którą ze względu na istnienie dwóch, maksymalnie trzech recenzji w mało poczytnych periodykach literackich będzie się w przyszłości opisywać jako „pozycję dobrze przyjętą przez krytyków i czytelników”. W nakładzie pięciuset egzemplarzy, z jakich przez rok (o dziwo!) sprzedało się kilkadziesiąt, kolejną setkę wydawca rozesłał do pism literackich, fundacji zajmujących się promocją literatury i krytyków, co zaowocowało wspomnianymi powyżej wyimkami w powszechnej medialnej głuchocie. Kolejne kilkadziesiąt zostało wysłane do kapituł poszczególnych nagród literackich. Bez echa, dlatego że echo meandruje i rozchodzi się własnymi ścieżkami. Całą setkę, jako honorarium za swój trud, otrzymał autor i z miłością własną rozprowadził pośród legionu poetów, rodziny oraz czytelników przypadkowo obecnych na jego nielicznych wieczorach autorskich. Sto pięćdziesiąt sztuk nadal dojrzewa w magazynie wydawnictwa (z szansą na rozprowadzenie / rozdanie w ciągu następnych dwóch lat), co zresztą nie stanowi żadnej ujmy. Nawet rekiny wydawnicze, gdy skończą już publicznie „ściemniać” o niebywałym sukcesie swojego autora, wyprzedają z magazynów „topowe” tytuły za przysłowiową „złotówkę” – widok takiej pozycji w markecie lub w sklepie „Wszystko po 4, 2,50 i 1,50” nie jest, wbrew pozorom, tożsamy z „literaturą, która trafiła pod strzechy (…)”.

„(…) Poeta poza własnym „jestestwem” nigdy nie jest u siebie, z tego choćby powodu, mimo wszystko, nie należy postrzegać poezji Niemca wyłącznie przez pryzmat biografizmu. To raczej traktat filozoficzny, swojego rodzaju „dziennik pisany nocą”, skoro tylko w świetle księżyca tak wyraźnie uwidacznia się pustka egzystencji; jej uniwersalizm, charakteryzujący się oderwaniem od doraźności życia, jeśli dotyka ona zarówno gwiazdę filmową, biznesmena, polityka, anonimowego alkoholika, jak i poetę. Przyjmując taką właśnie optykę, tytuł tomu można interpretować jako nieoczywistą wariację na temat znanego wiersza Andrzeja Bursy, a mianowicie „Piosenki chorego na raka podlewającego pelargonię” (i to nie tylko ze względu na podobieństwo gatunkowe geranium i pelargonii)”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz