piątek, 9 września 2016

Nowy numer „Migotań” - 2 (51) 2016

Ukazał się kolejny numer Gazety Literackiej „Migotania” 1 [51] 2016, a wraz z  nim felieton zatytułowany „Ten trzeci” oraz recenzja tomu Grzegorza Kociuby „Osady” (Instytut Mikołowski) zatytułowana „Zagadnienia ogólne związane z gospodarką odpadową”. Poniżej dwa wyimki ze wspomnianych tekstów. Zainteresowanych zapraszam do lektury (zwłaszcza na łamach papierowego wydania pisma).

 „(…) Ale to w końcu trochę dziwne, że właściwie z tegoroczną Nagrodą Tuwima jest tak, że to Łódź (trywializując nieco sprawę) strzela sobie sama w stopę, najpierw nagrodę prof. Rymkiewiczowi przyznając, a potem ją oprotestowując. Po to kapituły się spotykają w zacisznych kuluarach przy kawie i słonych paluszkach, żeby się dogadać jak ludzie. Tym razem się najwidoczniej nie porozumieli. I wspólnymi siłami stworzyli upiora w postaci kontrowersyjnego werdyktu. A ten przez pewien czas będzie się karmił sobą, aż w końcu zdechnie, usunie go z pola publicznej uwagi kolejna dyferencja. Tymczasem zaś przez krótki czas będzie mlaskał „językiem korzyści”. Oto niemal cała Polska nareszcie usłyszy o łódzkim Domu Literatury, współodpowiedzialnym, wraz ze Stowarzyszeniem Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, za reaktywowanie Nagrody Tuwima w roku 2013. Andrzej Strąk, dyrektor Domu Literatury, wiceprezes łódzkiego SPP, a zarazem jeden z jurorów, przekona się na własnej skórze, kogo w Łodzi tak naprawdę obchodzi literatura, a kogo wyłącznie polityka? A także, czy jego głos został odebrany jako akt odwagi, a może wręcz przeciwnie – potraktowany jak merkantylny gest. Niezorientowanych w obowiązujących podziałach środowiska literackiego oświeci nagła konstatacja, że wspomniane podziały funkcjonują także na tym polu, zgodnie z panującą w kraju ogólną tendencją (…)”.

„Grzegorz Kociuba należy do tych poetów, których dykcja pod względem dojrzałości dorównuje wiekowi autora (z premedytacją nie napiszę, że dojrzewa „jak wino”). Paradoksalnie to na wskroś banalne zdanie jest mi niezbędne do rozpoczęcia/otwarcia niniejszej recenzji. Stateczność (szerokość) poetycka, jaką mam na myśli, jest u Kociuby nad wyraz widoczna, lecz nie dochodził do niej w sposób rewolucyjny ani też ewolucyjny, przede wszystkim dlatego, że autor Widoków i widzeń prowadzi własną twórczość dwutorowo – jest zarówno poetą, jak i krytykiem literackim; autorem wierszy, ale i ich wnikliwym interpretatorem. Z przenikania się dwóch światów rodzi się esencja – ów osad, będący zarazem tytułem jego ostatniego tomu poetyckiego, wydanego nakładem Instytutu Mikołowskiego. Pora wytłumaczyć się z pojęcia „stateczności”, które nie jest bynajmniej pejoratywne, tak jak tytuł tomu nie odnosi się przecież wcale (na pierwszym poziomie interpretacji) do bliżej nieokreślonych osad (ludzkich). Jedyna substancja, jaka w tym przypadku (a może celniej – na tym przypadku) „osiada”, to substancja lotna w postaci indywidualnego doświadczenia zebranego z samego dna świadomości i wrażliwości (…)”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz