piątek, 25 marca 2016

Wiersz z antologii „Helikoptera”





Przewodnik po zaminowanym terenie. Helikopter – antologia tekstów z lat 2011-2015 (wybór i opracowanie Krzysztof Śliwka, Marek Śnieciński, Ośrodek Postaw Twórczych / Biuro Festiwalowe IMPART, Wrocław 2016). Więcej tutaj. Poniżej jeden z dwóch opublikowanych wierszy.






Piana złudzeń

Lepiej być inżynierem niż poetą, policjantem niż
tancerzem baletu, wykonującym assemblé wobec chromego
ZUS-u. Kimś stałym? Jeżeli chcesz się zabezpieczyć

na przyszłość, uciekaj stąd jak najdalej, ale nie w stronę
ujmujących zachodów słońca, lecz tam, gdzie w ruchomych
piaskach zagrzebano kevlar bądź chrom. Świat zmienia się

na gorsze (chciałem powiedzieć: rozmienia się na grosze).
Ten brzęk na chwilę przerywa cisza wyborcza (wigilia
tryumfalnego ryku). Bo widzisz, dach cywilizacyjnego

rozwoju jest jak zwój znad Morza Martwego, dosyć kruchy,
zwłaszcza że u jego głównej krokwi wiszą barbarzyńcy,
susząc swoje przebranie. Lepiej już było, ale kiedy

dokładnie? Bądź łaskaw coś obiecać, a przynajmniej
objaśnić, gdy wszelki postęp wydaje się obrotem śruby,
wymuszającym ruch do góry. Jako inżynier powinieneś

łatwo wybrnąć ze wszystkich zarzutów nieczystości.
A ja się będę upierał, że jestem spokojny, tylko przeżywam
podwójnie: niegdyś śrubą Archimedesa nawadniano kanały

i osuszano depresje. Dziś, ze względu na nieczułość
na zanieczyszczenia, coraz częściej wykorzystuje się ją
do podnoszenia ścieków w naturalnym środowisku człowieka.

Jak więc widzisz, zawsze mieliśmy wybór, w wyniku którego
na wierzch wypływała piana demokracji. Jej zużyte ciecze,
roztwory, koloidy lub zawiesiny, a także odpadowe ciała stałe.

środa, 23 marca 2016

„Złoty Środek Poezji” jest i będzie!

XII edycja kutnowskiego festiwalu poetyckiego odbędzie się w dniach 10-12 czerwca. Program festiwalu:

10 czerwca
godzina 19.00 - FORTUNA PLAYS SZYMBORSKA - koncert multimedialny

11 czerwca
godzina 19.00 - wręczenie nagród w XII Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Artura Fryza
- koncert Katarzyny Groniec z piosenkami Agnieszki Osieckiej
 
12 czerwca
godzina 11.00 - X Otwarty Konkurs Jednego Wiersza im. Pawła Bartłomieja Greca
- spotkanie z laureatami XII Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Artura Fryza
- koncert zespołu SKALP.L, promocja płyty z tekstami Artura Fryza.

Zgłoszenia do konkursów (o konkursach tutaj):

do 31 marca - XII Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Artura Fryza
do 31 maja - X Ogólnopolski Otwarty Konkurs Jednego Wiersza im. Pawła Bartłomieja Greca (zgłoszenia mailowe).

poniedziałek, 21 marca 2016

Werdykt XXV KP o Nagrodę im. K. K. Baczyńskiego

Monika Kocot i Julian Czurko – sekretarze XXV Konkursu Poetyckiego o Nagrodę im. K. K. Baczyńskiego ogłaszają werdykt. Towarzyszy im Magdalena Rabizo-Birek, członkini jury, która obok Joanny Ślósarskiej – przewodniczącej, Justyny Fruzińskiej, Romana Honeta i Doroty Korwin-Piotrowskiej przyznawała w jubileuszowej odsłonie Konkursu nagrody i wyróżnienia. Na Konkurs nadesłano 93 zestawy wierszy.

I Nagrodę, w wysokości 1200 złotych, przyznano Natalii Zalesińskiej z Katowic za zestaw „błysk”.

II Nagrodę, w wysokości 750 złotych, przyznano Czesławowi Markiewiczowi z Zielonej Góry za zestaw „Łapa łamie łapę”. Czesław triumfował również w Turnieju Jednego Wiersza, w którym Nagroda wynosiła 200 zł.

III Nagrodę, w wysokości 500 złotych, przyznano Joannie Żabnickiej z Lubonia za zestaw „Maciejka”.

Nagrodę TETIS, w wysokości 600 złotych, przyznano Piotrowi Zemankowi z Bielska-Białej za zestaw „Prestige”.

Dwa równorzędne Wyróżnienia, w wysokości 250 złotych każde, przyznano Marianowi Lechowi Bednarkowi z Czernicy za zestaw „Drzewko” oraz Pawłowi Kobylewskiemu z Bytomia za zestaw „księga psa”.

Paweł Kobylewski

Finał Konkursu uświetnił koncert zespołu Dzikie Jabłka.

Publiczność, która stawiła się w Domu Literatury, aby uczestniczyć w jubileuszu Stowarzyszenia Literackiego im. K. K. Baczyńskiego.

Kilka refleksji z offu: warto podkreślić, że działające od 1990 roku Stowarzyszenie pierwszy Konkurs Poetycki o Nagrodę im. K. K. Baczyńskiego zorganizowało w 1992 roku. Wszystkie prace związane z funkcjonowaniem (administracja, księgowość itp.) oraz z realizacją celów statutowych Stowarzyszenia wykonywane są nieodpłatnie przez jego członków. Mimo to, na koncie SL znajduje się 109 wydanych tomów (w większości to poezja) takich autorów, jak m.in. Wojciech Bonowicz, Roman Honet, Tomasz Różycki i Radosław Kobierski. Spośród tegorocznych laureatów, najciekawszy wydał mi się nagrodzony wyróżnieniem Paweł Kobylewski, którego wiersze dociekliwy czytelnik odnajdzie także wśród Połowu Biura Literackiego (debiuty 2014-2015) w wyborze i opracowaniu Marty Podgórnik i Dariusza Sośnickiego. Porywający koncert zagrał zespół Dzikie Jabłka, łącząc polski folklor z afrykańskimi rytmami bębnów i delikatną elektroniką. Można powiedzieć, że gorąca muzyka frekwencyjnie bije na głowę lirykę, o czym zaświadczała wypełniona po brzegi (dopiero) podczas koncertu Kawiarnia Literacka DL. 


niedziela, 20 marca 2016

Nowy tom wierszy Marka K.E. Baczewskiego




Marek K. E Baczewski Projekt „Orfeusz”
Tom wierszy
Wyd. Instytut Mikołowski, 2016
Format a5
Str. 68
Oprawa: miękka ze skrzydełkami




Marek Krystian Emanuel Baczewski - Poeta, prozaik, eseista, publicysta, autor słuchowisk radiowych. Stale współpracuje z katowickim dwumiesięcznikiem kulturalnym „Opcje” oraz kwartalnikiem literackim „Fa-art”. Opublikował tomy wierszy: Fortepian Baczewskiego i inne konstrukcje (1994), Taniec piórem (1998), Kasandra idzie przypudrować nosek (1999), Wybór wierszy (2000), Antologia wierszy nieśmiałych (2003), Pięć poematów, Morze i inne morza (2006, nominacja do Nagrody Literackiej Gdynia) i Fortepian i jego cień – wybór wierszy (2010). Laureat Nagrody im. R.M. Rilkego, Nagrody Nowej Okolicy Poetów. Wydał także tomy opowiadań Dykteryjki o Bogu, przyjaźni i wielbłądach (2009) i Bajki Baczewskiego (2012), zbiór esejów Była sobie książka (2011) oraz zbiór artykułów publicystycznych Złote myśli samobójcze (2014). Mieszka w Zawierciu.


Po dziesięcioletniej przerwie, jaka minęła od opublikowania w 2006 r. swojej poprzedniej książki poetyckiej Morza i inne morza, Marek Krystian Emanuel Baczewski ogłasza swój nowy tom wierszy Projekt „Orfeusz”. Tytuł brzmi nieco kryptologicznie, a zawartość tomu rozpisana jest – jak ma to miejsce w liryce Baczewskiego – na wielogłosowy rejestr najróżniejszych zagadnień epistemologicznych. Wiersz dla Baczewskiego jest szerokim polem podejrzeń wobec mistyfikacji współczesnego świata i zdanego na niego życia, częstokroć ukazywanego – autorskim pismem - poprzez pryzmat odniesień filozoficznych czy literackich. Baczewski od samego początku dawał się poznać jako poeta sprzęgający narracje intertekstualne z problematyką wyrażalności prawd nie do końca oczywistych, skrywanych lub odrzucanych przez opresyjny tygiel kultury. W nowo wydanym tomie dzieje się nie inaczej. Liczne nawiązania w początkowych partiach książki do Kafki, Becketta czy Pessoi, kierunkują tropy odczytań, lecz charakter kontynuacji dystynktywnych motywów tych pisarzy jest niekiedy mocno przewrotny lub zaprawiony – wielce zbawienną – ironią. Daje to w sumie spore możliwości odbierania dalszych wierszy z tej książki jako – właśnie – projektów, fundowanych na prawie otwartości tekstu, w którym czynnik poetycki staje się motorem napędowym, zaogniającym i problematyzującym kwestie przekazu treści. Wedle Baczewskiego zmagamy się nieustannie z fałszywą natura samego słowa. Zawiera bowiem ona sensotwórczą podwójność, zależną od przypisywanej słowu intencji, która  wytraca i rozszczepia przydane mu pierwotne znaczenie, traktowane dotąd jako stabilne ogniwo w komunikacyjnym łańcuchu. Stąd traktatowy model samy wierszy, wypełnionych różnymi rodzajami krytycznej i cierpkiej medytacji nad dobywanymi zjawiskami historyczno - filozoficznymi czy tekstologicznymi. Projekt „Orfeusz” sięga bez mała do tradycji awangardowych, ma swoich patronów (Wirpsza, Karpowicz, Borges), i ewidentnie ustawia się w kontrze wobec – tak modnej ostatnio - poetyckiej publicystyki, dając możliwość otchłannego wejrzenia we współczesne mitologie.

Maciej Melecki      

Wiersze z tomu:

Przepaść

Przepaść, czyli jama. Jama przepaści.
Luka czeluści, skąd wziął się początek.
Więc także wydrążenie, ale w wydrążeniu
lub nawet w wydrążeniu wydrążonego.
Jama przepaści, dziura pełna pustki.

Jej czas nastąpi (jeśli wierzyć mitom)
wtedy, gdy wyczerpią się surowce Piekła.
Ten, co upadł, tam będzie mógł upadać dalej.
Ci, co lekce ważą, odzyskają tam ciężar.
Jama przepaści, dziura pełna pustki.

Przepis na przepaść brzmi tak: zabrać coś, przestawić,
zerwać plaster miejsca po zabranej rzeczy.
Jeśli nie pomoże, powtórzyć. Zetrzeć miejsce
po miejscu, zerwać plaster miejsca po miejscu
po miejscu i tak dalej, i tak dalej. Aż do szczerej pustki.
Niezbędne narzędzia to nożyczki sceptyka i pumeks
rozsądku — bo przepaść przepada za naszą mądrością.
Jama przepaści, dziura pełna pustki.

Spór o dno przepaści jest natomiast odwieczny
i tak głęboki, że dna w nim nie widać.
I nie ma w tym jasności, w czym jest przepadanie,
w kosmatym kosmosie, czy też w gruncie rzeczy.


Mistyk

Nazywam się ogień. Jestem wodą, wodą.
Płynę i płonę. Szybą, jestem szybą.
Jestem materiałem. Miejscem, pustym miejscem.
Sposobem istnienia wszystkich świętych rzeczy,
z których nie wolno mieć żadnego pożytku.
Nazywam się ogień. Jestem wodą, wodą.

Nocami, w gęstym mroku, docieram do prawdy.
Ona jest rozległa, miękka, słodka. Prawda
mówi prawdę. Nie zna sofizmatów ni aporii.
Mówi dziesięcioma tysiącami języków. Co mówi?
To nie jest istotne. Po prostu mówi.
Jej słowa są niewidoczne. Sen to wielkie oko.
Wielkie, puste oko. Nocami, w gęstym mroku,
docieram do prawdy. Wielkie, puste oko.
Ono patrzy na mnie. Ono jest prawdą.
Rozległą, miękką, słodką. Rodzę widma.
Potem widma rodzą mnie. Jestem nikim.

Do niczego się nie nadawałem, dlatego
bogowie uczynili sobie ze mnie siedlisko.
Dajcie sobie spokój z tą metafizyką!
Pierwszy lepszy astronom widzi
więcej dziur w niebie niż ja.
Sens życia jest mi akurat tym,
czym dla was bezsens: nieskończoną udręką.
Szukamy piasku na pustyni.
Kropli wody w morzu.
Wiatru, wiatru w polu.

Mistyk zasnął nad pustą kartką.
Zobaczył świat w ziarenku piasku.
Obudził się i nie pamiętał w którym.

poniedziałek, 14 marca 2016

Nowa książka Tomasza Bąka

Po pięciu latach od wydania swojego debiutu, Tomasz Bąk proponuje czytelnikom kolejną książkę. [beep] Generation to wydana nakładem WBPiCAK w Poznaniu następczyni Kanady, która ukazuje się jako 114 tom w serii Biblioteki Poezji Współczesnej pod redakcją Mariusza Grzebalskiego. Na łamach Przerzutni w ramach cyklu zatytułowanego Kanon Nowej Poezji Zaangażowanej o wierszu GY!BE, który znalazł się w książce Marta Koronkiewicz napisała m.in.:

„(…) to jeden z wielu wierszy Bąka, w których tak ważną rolę pełni soundtrack. Bohater Kanady oraz nowych wierszy często myśli „muzycznie”, jego utwory są organizowane przez flow i beat, jego spojrzenie na miasto (a to wybitnie miejski poeta) – zależne jest od muzycznego podkładu, wchodzi z owym podkładem z interakcje, interferuje z nim (wiersze Kakofonia czy how, how, how, how). W czasie lektury można trochę pośledzić jego muzyczny gust, trafiając na hasła nu jazz, noise czy shoegaze. GY!BE to zespół, który często stawia na wyraźny polityczny przekaz, jego członkowie byli nawet przesłuchiwani przez FBI na okoliczność rzekomej działalności terrorystycznej (z tylko sobie znanych przyczyn podejrzewał ich o takową pracownik amerykańskiej stacji benzynowej, na której tankowali, i zawiadomił o tym służby). Równocześnie jednak ich utwory – zazwyczaj instrumentalne, trwające ponad dwadzieścia minut, w czasie których melodia wyłania się z chaosu i hałasu, by na powrót się w nie zapaść, w których dźwięki narastają, ale nie kulminują, niby pozostając w niekończącej się fazie plateau – mają często raczej łagodny charakter, bywają tęskne, sentymentalne nawet: jak np. w końcówce płyty Lift your skinny fists like antennas to heaven.
„W moim rozumieniu tego pojęcia, polityczność poezji oznacza przede wszystkim konsekwentne stawanie po stronie słabszych”  mówi Tomek Bąk w rozmowie na łamach artPapier-u”. Owo stawanie po stronie słabszych dokonuje się w wierszu też formalnie – wiersz przechodzi z napędzanego irytacją flow w słabość, liryzm, czułość. I dokładnie w tym samym miejscu podaje przepis na rewolucję. Orkan”.
Tomasz Bąk (ur. 1991 w Tomaszowie Mazowieckim) – poeta, autor książki poetyckiej Kanada (2011). Laureat Nagrody Poetyckiej SILESIUS 2012 w kategorii debiut. Mieszka w Łodzi.

niedziela, 13 marca 2016

Promocja 22 numeru „Arterii”


Dom Literatury w Łodzi zaprasza w dniu 17.03.2016 r. (czwartek) godz. 19.00 do Kawiarni Literackiej na spotkanie promocyjne numeru 22 („Komicznego”) Kwartalnika Artystyczno-Literackiego „Arterie”. Prowadzenie Rafał Gawin i Przemysław Owczarek (który przy tej okazji będzie promował swoją powieść dla dzieci i dorosłych „Baśnie Eliany”).  



DOM LITERATURY

ul. Roosevelta 17
90-056 Łódź
tel. 42 636 68 38
tel./fax 42 636 06 19
e-mail: kontakt@dom-literatury.pl

sobota, 12 marca 2016

O Zdzisławie Jaskule w Mikołowie

Instytut Mikołowski zaprasza na spotkanie poświęcone życiu i twórczości Zdzisława Jaskuły (1951-2015) związane z promocją jego książki Maszyna do pisania. Widziane ze Wschodniej (Wyd. OD DO, Łódź, 2015). W spotkaniu weźmie udział Sława Lisiecka (żona i wydawca). Prowadzenie: Maciej Melecki i Krzysztof Siwczyk.

18. 03.2016, godz. 18.00

Zdzisław Jaskuła (ur. 27 grudnia 1951 w Łasku, zm. 24 października 2015 w Łodzi) – poeta, pisarz, autor adaptacji i piosenek teatralnych, reżyser, społecznik. Dyrektor Teatru Nowego w Łodzi w latach 1997–1999 i 2010–2015. Był mężem tłumaczki literatury niemieckojęzycznej Sławy Lisieckiej. Absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Od 1976 związany ze środowiskiem KOR. Pośredniczył w pomocy udzielanej robotnikom i ich rodzinom przez łódzkiego członka KOR Józefa Śreniowskiego nosząc im pieniądze, ulotki, kierując ich na porady prawne (miewał pod opieką dwie-trzy osoby jednocześnie). Z powodu wilczego biletu nieprzyjęty na Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. W mieszkaniu jego i żony Sławy Lisieckiej odbywały się stałe spotkania (salon Jaskułów czynny bez przerwy od połowy lat 70. do 1989) z niezależnymi artystami, pisarzami, aktorami oraz dyskusje, wykłady (także Towarzystwa Kursów Naukowych) i różnorakie imprezy kulturalne. Stale współpracował z „Pulsem” (własny dział poezji i własny felieton). Redaktor antologii „Siekiera, motyka, smok wawelski”. W stanie wojennym pisał, redagował i zajmował się korektą tekstów niezależnych. W 1970 przesłuchiwany po raz pierwszy w sprawie „Ruchu” pod pretekstem kradzieży maszyny do pisania. Od 1974 przesłuchiwany wielokrotnie i inwigilowany jawnie i skrycie. Od 1976 miał zakaz publikacji pod własnym nazwiskiem, dlatego pisał pod pseudonimami Grzegorz Landmann, Marek Gruda lub Sława Z. Lisiecka. W marcu 1976 relegowany z piątego roku Uniwersytetu Łódzkiego pod pretekstem braku egzaminu uzupełniającego z pierwszego roku (prawdopodobnie dla zastraszenia innych studentów).Przez wiele lat miał zakaz pracy i był nękany anonimowymi telefonami i listami od „przedstawicieli klasy robotniczej” i „życzliwych”. Uniemożliwiano mu wszelkie wyjazdy zagraniczne – nie wstawiono mu pieczątki do dowodu osobistego umożliwiającej wyjazd do „krajów demokracji ludowej” i odmawiano paszportu do połowy lat osiemdziesiątych. W 1980 wraz z grupą łódzkich malarzy i grafików: Andrzejem GraczykowskimZbigniewem Janeczkiem oraz Januszem Pawłem Tryzno założył grupę Correspondance des Arts, która stworzyła siedem bibliofilskich wydawnictw ilustrowanych oryginalnymi grafikami. Oboje z żoną wielokrotnie karani przez kolegia orzekające (np. pod pretekstem zakłócania ciszy nocnej) i grzywnami. Próbowano pozbawić ich mieszkania, założono podsłuch telefoniczny, przeprowadzano rewizje i konfiskaty (głównie książek i wydawnictw niezależnych).W latach dziewięćdziesiątych m.in. dyrektor Teatru Nowego w Łodzi. Członek Stowarzyszenia Wolnego Słowa. W 2010 ponownie został dyrektorem Teatru Nowego w Łodzi. Jako poeta debiutował w 1969 na łamach „Poezji”. Wydał zbiory wierszy: Zbieg okolicznościDwa poematyWieczór autorski i Maszyna do pisania (1984). Zredagował antologię anonimowej poezji stanu wojennego Siekiera, motyka, smok wawelski (1982). Wraz z żoną dał nowe tłumaczenie Tako rzecze Zaratustra Fryderyka Nietzschego (1999). Autor wyboru poezji Gottfrieda Benna Nigdy samotniej i inne wiersze (2011). Redaktor działu poetyckiego czasopisma „Tygiel Kultury”. Wiceprezes Oddziału Łódzkiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Na łamach kwartalnika „Arterie” ukazywały się jego rozmowy z Jerzym Jarniewiczem w cyklu „Co do joty”. W grudniu 2015 ukazało się drugie wydanie Maszyny do pisania uzupełnione o felietony „Widziane ze Wschodniej”.

Instytut Mikołowski
ul. Jana Pawła II 8/ 5
Mikołów
www.instytutmikolowski.pl

piątek, 11 marca 2016

Przewodnik po zaminowanym terenie – HELIKOPTER – antologia tekstów z lat 2011-2015

W ramach serii wydawniczej Wrocław 2016 – Europejska Stolica Kultury nakładem Ośrodka Postaw Twórczych / Biura Festiwalowego IMPART 2016 ukazała się książka Przewodnik po zaminowanym terenie – HELIKOPTER – antologia tekstów z lat 2011-2015 w wyborze i opracowaniu Krzysztofa Śliwki i Marka Śniecińskiego

Wśród autorów i ich wierszy uważny czytelnik odnajdzie dwa moje teksty (Drugie stworzenie świata i Piana złudzeń), które trafiły do części X antologii zatytułowanej Ostateczne rozwiązanie kwestii dnia. O wierszach opublikowanych pod tym właśnie hasłem Marek Śnieciński napisał w Posłowiu: „(…) Diagnozowanie rozmaitych przypadłości dotykających współczesny świat to wspólny wątek utworów zgromadzonych w rozdziale (…). Owe diagnozy na ogół nie napawają optymizmem, choć odnaleźć w nich można sporo humoru. Jednak jest to najczęściej czarny humor, lekko neurotyczny śmiech, gdyż poeta-lekarz diagnozujący świat, stawia przecież diagnozę również sobie. Tematy z mediów, z plotkarskich portali i Facebooka mieszają się tutaj z codziennością, infekują ją i rozlewają się szeroko, przybierając postać epidemii – chwilowych, na szczęście. Wojny medialne, i te rzeczywiście pustoszące wioski i miasta, katastrofy, terrorystyczne zamachy, wypadki – wszystko to natychmiast zamieniane jest w medialny spektakl. Tym lepszy, im więcej widzów będzie skłonnych go obejrzeć, im więcej medialnych gapiów zgromadzi. W wierszach tych nie znajdziemy recept na przezwyciężenie zdiagnozowanych dolegliwości. Nazwanie problemu nie rozwiązuje go, ale pozwala nam przynajmniej uświadomić sobie, że istnieje, i że prędzej czy później będziemy musieli się z nim zmierzyć (…)”.

Słowo od Redakcji:
Antologia zawiera wybór tekstów zamieszczonych w sieciowych publikacjach magazynu „HELIKOPTER” w latach 2011-2015. Czasopismo to, przyciągające uwagę coraz większej ilości czytelników, redagowane jest przez Krzysztofa Śliwkę i ukazuje się od 2003 roku, a jego wydawcą jest wrocławski Ośrodek Postaw Twórczych.

Od roku 2011 w „HELIKOPTERZE” opublikowane zostały utwory kilkuset autorek i autorów, w tym także wiele przekładów literatury obcojęzycznej. Wydawcy miesięcznika nadali mu otwartą formułę, w której podstawowym kryterium doboru tekstów jest ich jakość literacka, dzięki czemu na jego łamach mogą spotykać się autorzy różnych generacji, reprezentujący rozmaite literackie (i pozaliterackie) światopoglądy i preferencje stylistyczne czy estetyczne. Owa otwarta formuła redakcyjna sprawia, że właściwie w każdym numerze „HELIKOPTERA” znaleźć można interesujące, dialogowe zestawienia tekstów, które – przy całym indywidualnym zróżnicowaniu postaw artystycznych i życiowych doświadczeń autorek i autorów – dotykają pewnych wspólnych sfer obecnych w naszej współczesności.
Podczas pracy redakcyjnej nad antologią zależało nam przede wszystkim na tym, żeby oddawała ona ów dialogowy charakter miesięcznika „HELIKOPTER”. Dlatego też od początku było dla nas jasne, że powinniśmy nadać tej publikacji układ problemowy, by w poszczególnych rozdziałach odsłonić i wyakcentować najistotniejsze z naszego punktu widzenia obszary, ku którym kierują się pytania, emocje i intelektualne gry twórców”.
I na koniec kilka słów od Krzysztofa Śliwki:
Pamiętacie? Jest taka scena w „Locie nad kukułczym gniazdem”, McMurphy zakłada się z czubami, że wyrwie z posadzki betonową konsolę z kranami, rozwali nią siatkę w oknie, a następnie karnie się z Cheswickiem do najbliższego baru na baseballowy mecz. Cofnijcie się, maminsynki, zabieracie mi tylko tlen – oznajmia McMurphy, po czym spluwa w dłonie, chwyta za stalową armaturę, odchyla do tyłu głowę. Drżąc z wysiłku, szarpie raz, drugi, aż w końcu odpuszcza. Próba podniesienia ćwierćtonowej konsoli kończy się fiaskiem. McMurphy przegrywa zakład. Rusza w stronę drzwi, przystaje i mówi: Przynajmniej się starałem, do cholery! Otóż to. Bądźcie jak nasz bohater. Nawet jeśli nie czytacie poezji, nie sikacie do zlewu, nie przebiegacie na czerwonym, zaś wszelkie przejawy obywatelskiego nieposłuszeństwa sprowadzają się do podrzucania psiej kupy na wycieraczkę sasiada”.
O Antologii:
Spis treści (tutaj) 
Notki biograficzne autorów antologii (tutaj)
Antologię Przewodnik po zaminowanym terenie – HELIKOPTER – antologia tekstów z lat 2011-2015 można nabyć w sklepie OPT (tutaj

środa, 9 marca 2016

Ankieta „Nowej Dekady Krakowskiej”

Na łamach dwumiesięcznika kulturalnego „Nowa Dekada Krakowska” opublikowano głosy stanowiące odpowiedź na ogłoszoną przez pismo ankietę pt. „Niedocenieni/przecenieni współczesnej literatury”. Wśród przepytanych znalazł się Rafał Gawin, który odpowiadając na pytanie: „Które z dzieł współczesnej literatury polskiej (tej literatury, która także jubileusz 25-lecia ma właśnie za sobą) lub którzy pisarze są Pani/Pana, zdaniem niedoceniani – i dlaczego, a którzy przeceniani – i z jakiego powodu?” – był łaskaw wymienić moje nazwisko w kontekście krytycznoliterackiego niedocenienia. Poniżej fragment wspomnianej wypowiedzi (obok Gawina w ankiecie udział wzięli Karol Maliszewski, Jerzy Franczak, Maja Staśko, Arkadiusz Bagłajewski, Adrian Gleń, Krzysztof Hoffman i Dariusz Głowacki). Cały blok tekstów – Raport o stanie literatury; Poezja-proza-instytucje-krytyka – znaleźć można na łamach nr 6/2015.

„(..) Na tle powyższych problemów z różnie pojmowanym zawodowstwem krytycznoliterackim teza, którą - jako nieakademik i niefilolog - stawiam coraz buńczuczniej, o braku syntez, diagnoz i konkretnych, oryginalnych opracowań i wskazań brzmi banalnie. Skąd takowe miałyby się wziąć? Akademicy skupiają się na nabijaniu punktów, z jednego przeczytanego utworu / autora produkują jak najwięcej tekstów, czasami tylko zmieniając tytuł, abstrakt czy dekoracje. Omawiają i interpretują bezpiecznie i grzecznie, w wąskim kontekście tzw. własnych zainteresowań badawczych, niewykraczających często poza kilka nazwisk - w ten sposób tekst powstaje szybciej i można skupić się na następnym. Za myślenie nie utrzymają przecież i tak coraz mniej pewnego etatu na uczelni. Recenzenci, pracujący na jeszcze bardziej wątpliwych umowach śmieciowych, muszą myśleć o pieniądzach. Piszą, jak im się zagra, doceniając serwowane im towary (…)" [1].

„(…) I tutaj otwiera się lista niedocenianych, począwszy od okołobrulionowych Krzysztofa Jaworskiego, Grzegorza Wróblewskiego i Miłosza Biedrzyckiego, poprzez M.K.E. Baczewskiego, a skończywszy chociażby na debiutujących niedawno Marcinie Badurze, Piotrze Gajdzie czy Izabeli Kawczyńskiej (których prawdopodobnie pozwolę sobie objąć kiedyś w osobnych szkicach [2])*. I o ile do twórczości Grzegorza Wróblewskiego polskiej krytyce brakuje kluczy, a wytrychami, stosowanymi w przypadku równieśników-"barbarzyńców", otwierała nie te drzwi i nie te szuflady (dopiero niedawno zauważając istnienie minimalizmu, np. w Europie), o tyle Krzysztof Jaworski został w jakiś względnie sensowny i konstruktywny sposób literaturoznawczo oswojony. Co więcej, jako autor Biura Literackiego prawie od początku istnienia oficyny, może liczyć na regularny dopływ omówień i recenzji do "Przystani!". I chociaż słyszy się coraz więcej głosów (na razie jednak głównie w rozmowach kuluarowych podczas wydarzeń literackich i kulturalnych) o istotności tego inteligentnie sarkastyczno-tragicznego głosu "post-", to nie przekłada się to praktycznie na nic. Sam zająłem się propagowaniem tej twórczości od strony pop, tj. przystawalności do życia i związanych z nim wyborów, często i gęsto zapoznając odbiorców i znajomych z wierszem "Karl Jaspers" (…)”.

*obietnica ta została spełniona w Ósmym Arkuszu Odry, który anonsowałem tutaj.


[1] Obecnie nawet recenzje wewnętrzne są zamawiane z góry pozytywne lub negatywne, co kompromituje tę instytucję w kiedyś szanujących się wydawnictwach.
[2] Polecam zwłaszcza Chłopców dla Hekate. Czterdzieści elegii Kawczyńskiej, Golema Gajdy i Niemcy Badury. W drugiej i trzeciej pozycji maczałem palce, jednak nie mogę przemilczać godnych propozycji literackich tylko dlatego, że miałem przyjemność przy nich pracować.

poniedziałek, 7 marca 2016

Poezja w szalupie

Tym razem w rubryce „Nóż w płycie”, zamieszczonej w najnowszym numerze łódzkich „Arterii” o płycie projektu Brzoska/Gawroński Słońce, lupa i mrówki. Cały tekst na łamach papierowego wydania pisma.
                                 

„(…) Pomimo dysponowania szerokim zakresem danych, mam pewną trudność z określeniem, czy Brzoska i Gawroński to twór bardziej muzyczny czy poetycki. Niewiele pomaga mi w tych rozważaniach fakt, że sami autorzy zgodnie skłaniają się do określenia własnego dzieła mianem „elektropoezji”. Moja wyobraźnia nie ogrania tego pojęcia. Zresztą, nie ono jest w tym wszystkim najważniejsze. Nie warto zaprzątać sobie głowy rozstrzyganiem, czy Świetliki grają rocka, a album grupy De Press Grom i pyłki to przykład poezji śpiewanej. Podobnie jest ze Słońcem, lupą i mrówkami. Ewentualne rozpoznanie należy przenieść na inny poziom. Poniekąd określa go tom wierszy, którego jakby częścią jest wspomniana płyta. To poezja dojrzała, zawierająca łatwo rozpoznawalny idiom Brzoski, poety ironicznego, ale przy tym na wskroś lirycznego (…)”.

sobota, 5 marca 2016

Krytyka Towarzysząca nie jest jak Yeti


Na blogu LIBERTÉ! Rafał Gawin pod przykrywką Pierwszego Ogólnopolskiego Konkursu na Krytyka Towarzyszącego przemyca kilka zdań o łódzkiej poezji. Rzecz dzieje się teraz, na dniach, aby za chwilę zniknąć w nieograniczonej przestrzeni Internetu. Dlatego warto ją podkreślić, zaanonsować, jeśli Rafał nieco ironicznie i trochę na zasadzie zbliżonej do idei Widmowej biblioteki czyli Książek urojonych Dunina-Wąsowicza (o nigdy nienapisanych recenzjach będzie można długo wspominać w innych tekstach) wymyśla konkurs, który z wielką dozą prawdopodobieństwa zaistnieje jedynie w jego głowie, niemniej podnosi temat niezwykle ważny – dzisiejsza krytyka to niemal wyłącznie „krytyka towarzysząca”, trzymająca się kurczowo własnego (wybranego dla siebie i przez siebie) środowiska, obojętna na jakiekolwiek głosy z zewnątrz, która nigdy nie pokusi się o objęcie swoim zapleczem większej całości. Stąd, z mitem dotyczącym rzekomego istnienia tzw. „dykcji łódzkiej” rozprawić się musi poeta, którego ów mit dotyczy, ponieważ w innym wypadku nigdy nie doczekalibyśmy się na ten temat żadnej sensownej konstatacji: „(…) do poezji autorów związanych z Łodzią przylgnęło kilka łatek, stereotypów i wspólnych mianowników typu „dykcja łódzka”, rozumiana zwykle jako lokalna, silnie zakorzeniona w mieście poetyka, zanurzająca się w nurcie „ośmielonej wyobraźni”. A to z racji sukcesów Przemysława Owczarka, którego redagował (bierezinowska Rdza) i uczył w ujotowskim SLA Roman Honet, a to z powodu gęstych, że aż wybuchających metafor somatycznych w debiucie Izabeli Kawczyńskiej (Luna, pies i solarna soldateska), wreszcie w kontekście mylenia patronatów: podstawiania wspomnianego Honeta (lub Majzla): za Edwarda Pasewicza czy Adama Wiedemanna w przypadku debiutu Michała Murowanieckiego (Punctum) czy za Rafała Wojaczka i poetów „nowej prywatności” w związku z drugą książką nestora młodoliterackiego środowiska województwa – Piotra Gajdy (Zwłoka). Nadużywając sztucznego pojęcia „dykcji łódzkiej”, wiele uproszczeń i szkód spowodował też najbardziej spektakularny konkursowicz z Łodzi, Robert Miniak. Jak wielu zwolenników szybkich i łatwych połączeń i syntez, chciał dobrze, i chwała mu za samą próbę pogodzenia tak odmiennych (przynajmniej na pierwszy rzut oka) poetyk i programów poetyckich (w przypadku okołołódzkich pisarzy możemy już śmiało używać podobnych terminów). Jednak, w wyniku braku elementu racjonalizującego w postaci krytyka towarzyszącego, nie było komu odnieść się do tych śmiałych i – z perspektywy czasu – naciąganych uproszczeń (…)”.