sobota, 2 stycznia 2016

W nowym numerze „Migotań”

Na łamach nowego numeru 3 (48) 2015 gazety literackiej „Migotania” zainteresowani mogą zapoznać się z dwoma moimi tekstami: felietonem zatytułowanym „Czy ten świat da się przepłynąć tylko w ł(w)ódce?” na stronie 2 oraz recenzją pod tytułem „Rok Konia Trojańskiego” (str. 53) z tomu wierszy Kariny Stempel „Rok drewnianego konia”, wydanego nakładem Wydawnictwa Amaltea (Wrocław 2015). Poniżej wyimki ze wspomnianych publikacji. Całość do przeczytania w anonsowanym numerze „Migotań” (który polecam zwłaszcza w wydaniu papierowym).

„(…) Nasze codzienne życie nie jest bynajmniej uduchowione. Zupełnie tak, jakby rytuały i tradycje polskiego wesela przeniesiono nie tylko na wszystkie kanały radiowo-telewizyjne i estradę, ale na cały obszar domeny publicznej. Obcujemy ze zwykłym chamstwem, to ono kryje się za prymitywną rozrywką. Z niekończącym się festiwalem kabaretów o repertuarze bazującym głównie na zerojedynkowym wyśmiewaniu naszych najgorszych narodowych cech. Przez dwadzieścia cztery godziny na dobę serwuje się nam kulturę uliczną, podpartą pustym rechotem i literaturą z garkuchni. Tworzy kulturowy humbuk, o którym śpiewał profetycznie Kazik (Głowy pustoszy komuna mentalna). W głównym (a raczej – w „gównym”) paśmie kreuje się wzorzec: kolorowy tabloid dla mas, pseudo-kulturową paszę, sprokurowaną podług preferencji estetycznych wyjałowionego robola, który haruje na życie w rozmaitych dziwnych miejscach, przy czym żadne z nich nie zapewnia jego rodzinie godziwego utrzymania. Zatem przestaje walczyć o siebie, popada w popołudniowo-wieczorny somnambulizm, zalegając na kanapie lub w fotelu, aby przy pomocy pilota bezmyślnie dawkować papkę, która dzień po dniu przeżera mu żołądek i mózg (…)”.


„(…) Poezja somatyczna? Mniej więcej na tyle, na ile jest jej w każdym wierszu napisanym przez żywą istotę. Zbiór Rok Drewnianego Konia to nie tylko ciało, ale także i język, który poetkę „zdradza co najwyżej w kiepskiej metaforze”, lecz prawie wcale się to nie zdarza. Kłębi się w nim wszystko to, z czego składa się życie: nadzieja, szczęście, oczekiwanie, tęsknota, porzucenie, strach, samotność, zwątpienie, obawa – mieści się poetycki topos: miłość, która nie potrafi rozwinąć się do końca, sama siebie nie rozumie, błądzi. Jeżeli nawet kiedyś się skończy, to jednocześnie „uskrzydla bardziej niż życie”. To ostatnie mieni się w tomie w wyrazistym szczególe, w chwili zatrzymanej w biegu, od razu poddanej głębokiej wiwisekcji we własnym świecie wewnętrznym (w „konstelacji czajnika z gwizdkiem”)…”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz