niedziela, 16 sierpnia 2015

Po co są dni?

Goethe uważał, że „każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeżeli to możliwe, powiedzieć parę rozsądnych słów”. A gdyby tak ten „imperatyw” zawrzeć w pigułce”? Gromadząc wokół siebie sześć powodów, dla których oderwało się wzrok od widoku „księdza i lekarza, pędzących w długich płaszczach przez pola” z arcygenialnego wiersza Larkina? Nie porzucając przy tym ani na chwilę pragnienia, aby własne życie uczynić pełniejszym o kilka klimatycznych sekwencji i błyskotliwych dialogów. W imię innego bon motu, dawno temu gdzieś tam przeczytanego, czy też usłyszanego: „nie sama doskonałość mnie wzrusza najbardziej, ale jej poszukiwanie”…

Powód 1. „Wielkie Piękno” („La Grande bellezza”), reż. Paolo Sorrentino
Powód 2. „Koneser” („La Migliore offerta”), reż Giuseppe Tornatore
Powód 3. „Tylko kochankowie przeżyją” („Only Lovers Left Alive”), reż Jim Jarmusch
Powód 4. „Whiplash”, reż. Damien Chazelle
Powód 5. „Uwaga! Mr. Baker” („Beware of Mr. Baker”), reż. Jay Bulger
Powód 6. „Pan Turner” („Mr. Turner”), reż. Mike Leigh

2 komentarze:

  1. to wszystko są fellini days, chociaż nie ma ani jednego felliniego. ale z drugiej strony jakby się uprzeć, to jest tu tylko fellini i nic innego.
    s.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W „Wielkim Pięknie” na pewno. Żałuję, że jak dotąd nie udało mi się obejrzeć „Skutków miłości”, wcześniejszego filmu Sorrentino, z hipnotycznym jak zwykle Tonim Servillo w roli głównej.

      Usuń