poniedziałek, 17 listopada 2014

Łódź dobiła do Brzegu

Wchodzę do sądeckiego Empiku. W oczy natychmiast rzucają się ogromne ilości książek fantastycznych, obyczajowych, podróżniczych… Szukam działu z poezją. Tak, oczywiście że jest. Zajmuje zaledwie kilka półek. Tuwim, Szymborska, Herbert, Przerwa-Tetamjer. I oczywiście ksiądz Twardowski. W sam raz na prezent” – raportowała na jednym z portali uczennica klasy dziennikarskiej. A dalej jeszcze – „Młodemu człowiekowi, który kończy edukację w szkole średniej, poezja kojarzy się zatem z natchnionym Mickiewiczem i Słowackim, analizą i interpretacją oraz podświadomie rodzącym się w głowie pytaniem: co poeta miał na myśli?”. Cóż więc poeta ma na myśli, że wsiada w samochód, autobus lub pociąg i podróżuje przez wiele godzin do jakiegoś odległego miejsca, w którym na jego wiersze oczekuje (czy na pewno?) garstka słuchaczy? Myśli o doświadczeniu, a precyzyjniej – o doświadczaniu niemal zupełnej obojętności ze strony odbiorcy, którym jest nie kto inny niż dzisiejszy świat ze swoimi tektonicznymi ruchami zjawisk społecznych. Czy podążając za postulatem Czesława Miłosza, poeta współcześnie ma jeszcze szanse na to, aby jego poezja stała się użyteczna afirmując rzeczywistość, jej istotę i istnienie? To trudne, bo dzisiejsza reality to w praktyce wyłącznie rozpad, a więc kompletne zaprzeczenie trwałości. Niemniej autor wierszy zajmuje miejsce w publicznych środkach transportu, ponieważ wierzy w świat niewidzialny (duchowy), czyniąc go znowu widzialnym, a przy tym swoim wewnętrznym doświadczeniem potwierdzając, a potem podtrzymując jego istnienie. Czuje się przy tej okazji jak szczur w żelaznym sklepie/EMPIK-u. Jak ten klaun z muralu na zdjęciu, robiący minę „a kuku!”.
Pretekstem naszej obecności w Miejskiej Bibliotece Publicznej był brzeski Listop-Art. i spotkanie pod nośnym hasłem „Łódź dobija do Brzegu”, związanym z prezentacją środowiska skupionego wokół „Arterii”. Czytaliśmy nowe wiersze oraz perorowaliśmy o kondycji naszego pisma, o kondycji pism literackich w ogóle w kontekstach postu (kultura wysoka) i karnawału (kultura masowa), starając się przekonać do tego pierwszego, pozornie tylko trudniejszego i wymagającego wyrzeczeń zebrane w bibliotece osoby, które tak naprawdę nie było potrzeby do niczego przekonywać. One były z nami. Te nieprzekonane, po prostu nie przyszły na nasze spotkanie (od lewej: Szymon Domagała-Jakuć, Piotr Gajda, Izabela Kawczyńska, Rafał Gawin, Przemysław Owczarek i Kamil Osękowski).
Wydawnictwa Biblioteki „Arterii” cieszyły się dużym zainteresowaniem. Swoich nowych czytelników znalazły m.in. tomiki Rafała Krauze, Justyny Fruzińskiej, Tomasza Jamrozińskiego, Marcina Jurzysty i Grzegorza Jędrka. Podobnie, jak i kilka ostatnich numerów pisma. 
Radek Wiśniewski zapowiada koncert Agnellusa w NOK „Herbaciarnia”, ale też mówi o tym, że literatury w Brzegu nigdy nie podda.
Agnellus „śpiewająco” zaprezentował twórczość poetycką kilku poetów-klasyków we własnych, doskonale już „ogranych” interpretacjach muzycznych. W tym moją ulubioną Famagustę nieodżałowanego Marciusza Moronia. Grupa zaprezentowała także teledysk do utworu TaraTara, który można obejrzeć tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz