sobota, 16 lutego 2013

Wyciąg z ruinowiska (7)

Myśl, która towarzyszyła cywilizacjom starożytnym, przetrwała do współczesnych czasów zapisana na kamieniu bądź na papirusie. Dziś nasza cywilizacja powierza swój dorobek kulturowy kruchym nośnikom służącym do rejestrowania danych. Choć producenci reklamują ich trwałość przez 70 do 100 lat, przypadek Biblioteki Narodowej pokazuje, że to kłamliwa i złudna informacja. W połowie lat 90-tych BN zarchiwizowała znaczną ilość danych na tanich krążkach CD-R, które po kilku latach całkowicie się z nich „ulotniły”. Dzisiaj już wiemy, że realna trwałość markowego produktu wynosi od 5 do 15 lat, taniego badziewia zaledwie 2 – 3 lata. Dobra jakościowo płyta do zapisu danych powinna kosztować około 10 złotych. Te powszechnie dostępne w sklepach i marketach kosztują od 0,60 do 1,50 zł. Główny problem towarzyszący znikaniu danych na nagranej płycie to przede wszystkim słaba jakość fabryczna wyprodukowanego produktu, dostosowana do przeciętnej kieszeni jego przyszłego użytkownika. Problemem tzw. „wypalanych płyt” są pojawiające się na nich błędy powstające w trakcie zapisu. W połączeniu z tanim nośnikiem to jakby programowanie katastrofy – za kilka lat i tak wyrzucimy płytę z zapisaną sesją do kosza. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że pod wieloma względami zwykła taśma magnetyczna może okazać się trwalsza od krążka CD. Wiele osób zbyt pochopnie pozbyło się ze swoich domów kaset magnetofonowych, kaset VHS oraz płyt winylowych. Zresztą jak już wspomniałem na samym początku, i tak najtrwalszym nośnikiem zapisu danych okaże się papier. Stąd niektóre instytucje, których istnienie jest w jakiś sposób uzależnione od gromadzenia danych, w chwili obecnej archiwizują je na płytach wytwarzanych na specjalne zamówienie. Tak robi np. Teatr Balszoj i mediolańska La Scala gromadząc swój kulturalny dorobek wyłącznie na płytach o podwyższonej jakości (cena takiego nośnika wynosiła jeszcze kilka lat temu około 40 dolarów). 
Zwykle to czas weryfikuje większość rzeczy. W tym mity o tym, że zapis na kasetach VHS jest wyjątkowo nietrwały. Uśmiecham się na myśl o tej opinii, kiedy oglądam koncert z VHS-a wyprodukowanego w 1987 roku. Sprawia mi niekłamaną satysfakcję słuchanie Joan Baez z płyty winylowej wydanej w 1969 roku. Smutek ogarnia mnie dopiero wtedy gdy nachodzi refleksja, że bootlegów Black Sabbath z Rayem Gillenem lub Robem Halfordem, zapisanych na zakupionych w specjalistycznym sklepie z elektroniką „dobrych” płytach CDR, z dużym prawdopodobieństwem nie będę mógł wysłuchać w całkiem niedalekiej przyszłości…
A propos trwałego* (?) pragnienia posiadania rzeczy – wieści z ruinowiska: (płyty CD) H-BLOCKX „Time To Move”, BMG 1994, Them „Again”, DECCA 1989, Lamb, „Fear Of Fours, Fontana (?), Weezer, „Maladroid”, Geffen 2002, The Cure, „Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me”, Fiction Records 1987, The Charlatans, „The Charlatans”, Rough Trade 1995, Morcheeba, „Fragments Of Fredom”, China Records 2000, Lenny Kravitz, „Mama Said”, Virgin 1991, Mahalia Jackson, „Oh, My Lord”, Membran 2003, Cake, „Comfort Eagle”, Sony 2001, The Rembrandts, „L.P.”, Atlantic 1995, (płyty winylowe) Neville Brothers, „Brothers Keeper”, A&M Records 1990, Terence Trent D’Arby, „Introducing The Hardline According To”, CBS 1987, Alan Parsons Project, „Tales Of Mystery And Imagination”, 20 Century Records 1976, John Farnham, „Whispering Jack”, RCA 1986, Shirley Bassey, „Portrait Of A Superstar”, Liberty (?), Sally Oldfield, „Celebration”, Bronze 1980, Cat Stevens, „Catch Bull At Four”, Island 1976, (książki) Eliseo Alberto, „Caracol Bues”, Muza, Warszawa 2001, Balthus, „Korespondencja miłosna z Antoinette de Wattevile 1928-1937”, Noir sur Blanc, Warszawa 2008.

* Trwałość tłoczonych płyt CD z chwilą wejścia tego nośnika na rynek oceniano na kilkadziesiąt lat. Miało to związek z przypuszczeniem, że skoro płyta nie ma mechanicznej styczności z żadnym elementem odtwarzacza, jej trwałość jest znaczna. Zresztą dla płyt produkowanych w latach 80 i początku lat 90 taka prognoza była mniej więcej prawdziwa. Wraz z wzrastającą popularnością standardu, spadały ceny płyt (w naszych warunkach to się nie do końca sprawdziło), a wraz z nimi również ich jakość. Jeśli ktoś posiada płytę ABBY „The Visitors”, którą wydano jako pierwszą w formacie CD w roku 1982, dzisiaj spokojnie może włożyć dysk do odtwarzacza. Ale co się stanie z zapisaną na nim muzyką za następnych 30 lat?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz