czwartek, 20 grudnia 2012

Trzy gracje w składzie porcelany


Nadciąga kolejna fala kryzysu gospodarczego, a Unia Europejska sypie się na całego. Na szczęście pogłoski o tym, że współpraca pomiędzy państwami ustanie, są mocno przesadzone, przynajmniej jeżeli chodzi o współpracę artystyczną. Oto przykład: pochodząca z Nadrenii Północnej-Westfalli alternatywna grupa rockowa Sister Dew. Trzy panie (Britta Plaβmann – bas, Annett Cachay – gitara, Olga Polasik – wokal) plus pan za perkusją (Andreas Bargel) stanowią udane połączenie „opcji niemieckiej” z „polskim rodowodem”.


Ciekawe, czy nazwa grupy została zainspirowana piosenką zespołu dEUS „Sister Dew”, a zwłaszcza tym fragmentem: Oh my sweet Sister Dew what have I done?. Jeśli tak, to idąc tym tropem i słuchając płyty Porcelain & Concrete, podpisuję się zwłaszcza pod trzema  linijkami tej piosenki: So let your tender wisdom be mine/  and let me come to you like a child/ I'd like to stick around here for a while. (Więc udziel mi swej czułej mądrości/ pozwól mi przyjść do ciebie jak dziecku/ Chciałbym przez chwilę tu pozostać). Z pewnością warto na dłużej pozostać przy tych słodkich, melodyjnych dźwiękach, tak udanie harmonizującymi z ostrzejszymi riffami.


Od razu utwierdza mnie w tym War is on, kawałek świeżego, smakowicie podanego „rockowego mięcha”, przyprawionego odpowiednim „powerem”, który odsyła moje poczucie rockowej estetyki do genialnie „skowerowanego” przez mało znaną grupę Lussi in the Sky, klasyka Led Zeppelin Whole Lotta Love. War is on to ta sama jakość gatunkowa, a w przypadku Sister Dew w dodatku absolutnie autorska. Z tego też utworu czerpię swoją wiedzę o „polskim rodowodzie” w „utajonej opcji niemieckiej” (personalnej, tu określanej przeze mnie żartobliwie li tylko żartobliwie) – angielski tekst War is on ma wstawkę „polskojęzyczną”, zaśpiewaną przez Olgę Polasik najczystszą z możliwych polszczyzną. Ten akurat fragment przypomniał mi o Małgorzacie Szczęsnej, wokalistce zapomnianego polskiego zespołu z połowy lat osiemdziesiątych, Jan Kowalski, który pozostał znany wąskiej grupie słuchaczy za przyczyną umiarkowanego radiowego przeboju pt. Miasto mężczyzn.


Rację miał anonimowy autor materiału promocyjnego poświęconego Sister Dew, pisząc, że Porcelain & Concrete zawiera skrajności, począwszy od porządnego kopniaka w „War is on” do atmosferycznego „Lost Between the Days” i charakteryzuje się wrażliwością porcelany i fundamentem mocnym jak beton. Weźmy „skoczne” The Train Track z ładnie wkomponowana kaskadą rwących gitar z melodyjną, riffową wstawką. Oto mamy przed sobą brzmienia rozciągnięte gdzieś pomiędzy Garbage (bez tej ich łatwej przebojowości) a gitarową „onirycznością” Blonde Redhead. Przy czym wspomniane wcześniej Lost Between the Days to idealne rozwiązanie, jeśli mielibyśmy mówić o „radiowym potencjale” tej kompozycji wobec jej wartości obiektywnej (i równowagi pomiędzy nimi). To po prostu świetna, urozmaicona i klimatyczna piosenka. Wybór jest prosty – gdybym miał wybierać pomiędzy Anią Wyszkoni a Olgą Polasik, ostatnie pieniądze wydałbym na „porcelanę”.


Tym bardziej, że zaraz po Lost Between the Days czeka mroczny All About, utkany z „apokaliptycznych” gitar i ciekawych rozwiązań wokalnych. Emocjonalność PJ Harvey czy Patti Smith użyta jako porównanie dla nich wydaje mi się jak najbardziej na miejscu. Ciekawie zaaranżowana sekcja rytmiczna i „zdublowana” solówka gitary tworzą niezwykle nośne tło dla wokalnej ekspresji. Z kolei Wreck Me jest w klimacie takiego trochę bardziej „lirycznego” Hole (choć znacznie lepiej brzmi i ma elektroniczną końcówkę – nie do pomyślenia w przypadku Courtney Love). Porcelan Snow to z kolei przepiękna ballada. Szlachetna linia melodyczna, odrobina elektroniki, spokojne tempo przeplatane szybszymi fragmentami (na zasadzie kontrapunktu) i gęste wokalne akcenty, przesądzają razem o prawdziwej klasie tej kompozycji. Wliczając w to dwa bonusowe kawałki umieszczone na płycie, zremiksowane przez znanego niemieckiego producenta Dirka Riegnera (m.in. Guano Apes i HIM), nie ma tu słabych momentów.   O dziwo, Great choice trochę brzmi jak Guano Apes, co może nieco zaskakiwać, ale absolutnie niczego nie psuje. Spowity wyrazistą elektroniką i na swój przebojowy Out of Reach udanie zamyka tę wyjątkowo dobrą płytę. 


Great Choince i Out of Reach to dwa nieco mocniejsze kawałki na tle pozostałych kompozycji. I nic nie szkodzi, bo i w nich Sister Dew nie porusza się w rockowej estetyce z niezgrabnością słonia w składzie porcelany. Na Porcelain & Concrete wykonuje pewne ruchy, w dodatku z taką gracją, która pozwala dotykać i oglądać nawet te najdroższe serwisy. Nie wspominając już o filiżankach, na których kupno stać byłoby wyłącznie śp. Michaela Jacksona.


 Sister Dew, „Porcelain & Concrete”. Wydanie własne.

                                               [prwdr.: „Arterie”, nr 13 (2) 2012, s.135-136.]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz