niedziela, 14 października 2012

Wyciąg z ruinowiska (3)


Każdorazowy, choćby tylko krótkotrwały pobyt w okolicach Spały, w cudowny sposób mnie wycisza. Zwłaszcza jesienią, kiedy odwiedzane przeze mnie miejsca są najpiękniejsze i przechadza się w nich niewielu ludzi. Ta maleńka osada, leżąca nad Pilicą przy ujściu rzeczki Gać w samym środku pierwotnej Puszczy Pilickiej, swój rozkwit zawdzięcza carowi Aleksandrowi III. Malownicze zakola doliny Pilicy, dziewicze, gęste lasy i znaczne ilości zwierzyny, skłoniły Imperatora do wybudowania tu, w roku 1886 rezydencji myśliwskiej. Miejsce to ukochał również car Mikołaj II, który na urządzane z wielkim rozmachem łowy zapraszał tu wielu znacznych gości – polował tu m.in. niemiecki cesarz Wilhelm II i perski szach Nasr-ed-Din. W okresie międzywojennym Spała zmieniła się w rezydencję rządową, która zauroczyła prezydenta Ignacego Mościckiego do tego stopnia, że stała się jego ulubionym miejscem pracy i wypoczynku.

Ma Spała swoją tajemniczą, mroczną legendę, której bohaterką była hrabina Maria Wielopolska, żona zarządcy carskich rezydencji w czasach Aleksandra III. Pamiątką tego wydarzenia jest granitowy krzyż i symboliczny nagrobek hrabiny stojący w miejscu gdzie popełniła samobójstwo po odkryciu jej gorącego romansu z carskim oficerem.

Niedaleko Spały znajduje się miejscowość Inowłódz, która w XIX wieku zyskała sławę znanego w Królestwie Polskim uzdrowiska. Powstała tu stacja klimatyczno-leśna, na którą składały się wille szwajcarskie i kąpielisko nad Pilicą. W latach młodzieńczych (okres międzywojenny) spędzał w Inowłodzu - Zakościelu letnie wakacje Julian Tuwim. Uroki tego miejsca opisał po latach w pisanym na obczyźnie poemacie „Kwiaty polskie".

We współczesną historię Spały od kilku już lat wpisał się Spalski Jarmark Antyków i Rękodzieła. Ta cykliczna impreza, odbywająca się raz w miesiącu od kwietnia do października, adresowana jest przede wszystkim do kolekcjonerów staroci, artystów, rzemieślników oraz zbieraczy wszelakich przedmiotów zabytkowych. Można powiedzieć, że w tym właśnie miejscu moje upodobania łączą się z osobą Tuwima – nie tylko w związku z poezją, ale też poprzez analogię z nałogowym kolekcjonerstwem towarzyszącym przez całe życie autorowi „Balu w operze”, tak opisywanym w „Pismach prozą”: „Zbieractwo moje poszło od pierwszej chwili po linii kolekcjonowania curiosów, dziwactw, osobliwości. Nie nęcą mnie wspaniałe, luksusowe wydawnictwa, piękne oprawy, numerowane egzemplarze itp. okazy książek „estetycznych” i „artystycznych”. Mijam obojętnie gwiazdkowe wystawy księgarni, pełne salonowych, albumowych „prezentów” i bibelotów, potrafię natomiast długie godziny poświęcić grzebaniu w makulaturze, śród której zawsze wyłowię jakiś „smaczny” druczek”. Raz będzie to „Jad człowieczy gorszy od jadu żmiji czyli Szkalowania, przeklęctwa i złorzeczenia ludowi naszemu do rozważania przez ks. Szczepana podany” (Tarnów 1876), innym razem „Leki na strachy śmiertelne” (Gniezno 1863), kiedy indziej znów trafią się „Widzenia rozliczne siodłaka prostego” (Mikołów 1852), a wielkie to już święto na moim bibliofilskim podwórku, gdy się stara pijacka broszurka znajdzie, w Bochni lub Chełmnie przed stu laty wydana. (…) Jeśli zbieram poezje – to nieznane, grafomańskie, zapomniane, w żadnej oficjalnej historii literatury nie figurujące; jeśli filologię – to dzieła owych półobłąkańców, snujących na podstawie swoich bredzeń fantasmagoryczne pradzieje ludzkości, jeśli prawo – to „De jure ventris”, „De jure dormientium” i „De jure neminis”, dział zaś zoologiczny mojej biblioteki nie wykracza poza traktaty o feniksie, salamandrze, lewiatanie, bazyliszku itp. dziwotworach starożytnej i średniowiecznej fauny. Diabły, czary, wiedźmy, antychrysty, trucizny, cuda, opętani, dokumenty głupoty i okrucieństwa, stary humor, prowincjonalne powieści sprzed wieku, ulotne pisemka niezwykłej treści, całe groteskowe panopticum dziejów kultury – oto nieskończona dziedzina mego kolekcjonerstwa”.

Wspomniany jarmark swojego czasu bywał miejscem moich comiesięcznych „wydobywczych” pielgrzymek. Wciąż przyciąga mnie w to miejsce magnetyzm „pięknych okoliczności przyrody”, ale od pewnego już czasu sam jarmark stał się moim zdaniem zbyt komercyjny, przekształcając się w międzyczasie w mocno promowaną przez władze gminy atrakcję turystyczną. Z ostatniego w tym roku wróciłem wyciszony i (szczęśliwy?), biorąc dla siebie oprócz cudownych „powidoków” płyty analogowe, kompaktowe i kasety magnetofonowe, których tytuły skrzętnie wynotowałem zgodnie z duchem niniejszego cyklu: Klaus Schulze „Moondawn” Ariola 1976, Bataillon D’Amour „Silly” Amiga 1986, John Norum „Total Control” CBS 1987, Pat Benatar „Live from Earth” Chrysalis 1983, Simon and Garfunkel „The Concert in Central Park” Geffen 1982, Edward Grieg „Peer Gynt Suite nr 1 & 2” Resonance 1976, Fate „A Matter of Attitude” EMI 1986, Fate „Fate” EMI 1985, Joe Jackson „Body and Soul” A & M Records 1984, Joe Jackson „Night and Day” A & M records 1982, Ekseption „00.04” (?), Saga „In Transit” Polydor 1982, Ultravox „Rage in Eden” Chrysalis 1981 (analogi), Black Sabbath „Black Sabbath” Castle 1986, Black Sabbath „Master of Reality” Vertigo (?), Supermax „Word of Today” WEA Music 1987, Savatage „Streets – A Rock Opera” Edel 1991, Backsliders „Double or Nothing” AMT 1991 (kompakty), Paradise Lost „One Second” Metal Mind 1987, AC/DC „Who made who” Atlantic 1986, ANKH „Ziemia i Słońce” MTJ 1995, White Zombie „Astro Creep: 2000” BMG 1995, T. Love „King” Baron Records 1992, Prong „Rude Awakening” Sony Music 1996, Tiamat „A Deeper Kind of Slumber” Metal Mind 1997, Theatre of Tragedy „Musique” Mystic (?), Love Like Blood „Snakekillers” Norbid Noizz (?), Love Like Blood „Enslaved+Condemend” Mystic (?), Arcana „…The Last Embrace” Mystic (?), Arcana „Cantar de Procella” Mystic (?) (kasety).

Dodając do powyższego spisu książki, które kilka dni wcześniej kupiłem na antykwarycznej wyprzedaży w Łodzi (m.in. Krzysztoń, Rudnicki, Zaniewski, Konwicki, Słowacki, Vidal) przyznaję, że udanie zakończyłem sezon letni i rozpocząłem kolejny, jesienny. Być może ostatni, bo kryzys, bo kończy się miejsce w domowej bibliotece, bo nie można pozwolić, żeby człowiekiem zawładnęły przedmioty, bo…

2 komentarze:

  1. Jeśli Tiamat to oczywiście: "Deeper Kind of Slumber", nie "Summer". Miłego słuchania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście, że tak! jak mawiają: "pokonała mnie szybkość":) serdeczne dzięki za zwrócenie uwagi! już poprawiam...

      Usuń