piątek, 7 września 2012

Siedem grzechów głównych (10)

Siedem grzechów głównych to upowszechniony w kulturze spis podstawowych grzechów człowieka i wykroczeń przeciwko Bogu, samemu sobie i religii. W katolicyzmie był on znany już w okresie średniowiecza. Aktualna forma interpretacji spisu dokonana przez katechizm, nie nazywa uwzględnionych w nim pozycji „grzechami” ale „wadami”, które powstają wskutek powtarzania tych samych czynów, będących wynikiem skłonności do grzechu po popełnieniu innych grzechów. Pytania, które zrodziły się w mojej głowie pierwotnie tylko po to, aby pozostać w tym ustronnym miejscu w charakterze pytań retorycznych, ostatecznie postanowiłem zadać także i innym – skoro wydźwięk moich własnych odpowiedzi przybrał w międzyczasie pejoratywne zabarwienie. Zatem, czy tylko ja utwierdziłem się w przekonaniu, że tzw. „obieg” polskiej poezji współczesnej skażony jest kilkoma wadami („grzechami”) wyzierającymi zza poniższych znaków zapytania? Czy poezji towarzyszy (rzecz jasna umownie), któryś z siedmiu grzechów głównych? A może wszystkie? A może żaden z nich? Przekonajmy się…

Piotr Gajda: Jaki masz stosunek do własnego debiutu? Jakbyś scharakteryzował instytucję debiutu w ogóle?

Wojciech Kass: Dobrze jeśli debiut zostaje zauważony, zauważalnie odnotowany. W przeciwnym razie na radość z wydanej książki kładzie się cień frustracji. Wtedy debiutant musi sobie zdać sprawę, że poezja to rzecz na całe życie i zdusić w sobie gorycz, która bywa pracowitszą niż bezinteresowna twórczość.
 
PG: Czy Twoim zdaniem możemy jeszcze w Polsce mówić o ogólnopolskim obiegu krytyczno-literackim? Czy uważasz, że ostatnia dekada w polskiej poezji współczesnej doczekała się choćby śladowego omówienia?

WK: Nie doczekała się, ale trzeba poczekać. Za dużo trujących grzybów mogłoby znaleźć się w tej zupie.

PG: Czy w naszym kraju istnieje wyraźny podział na środowiska poetyckie, czy raczej mamy do czynienia z pojedynczymi nazwiskami rozrzuconymi po kraju –  kojarzonymi wyłącznie geograficznie?

WK: Literatura, a zwłaszcza poezja, która niekoniecznie jest literaturą, to przede wszystkim sprawa dzieł i indywidualności. Środowiska, nawet te najbardziej prężne i twórcze prędzej czy później stają się kategorią socjologii literackiej. Umożliwiają jednak debiut, start, bo stado daje poczucie pewności, siły, umacnia wiarę. Nie warto jednak środowiskami zaprzątywać sobie głowy.  

PG: Jaki jest Twój stosunek do nagród literackich w Polsce? Pełnią obiektywną rolę opiniotwórczą, tworzą określone hierarchie literackie? Czy jest uprawnione, aby ich werdykty umownie nazywać „środowiskowymi”?

WK: Nagrody psują poetów. Samo pożądanie nagrody jest już karą.

PG: Którzy poeci nadają ton współczesnej poezji? Czy w ostatnim czasie dołączyły do nich kolejne nowe nazwiska?

WK: Och w tej orkiestrze jest kilka słyszalnych kontrabasów, jakiś bęben, nieźle brzmią altówki. A obój? Słyszysz ten obój? I chyba jeszcze wiolonczela.

PG: Portale poetyckie – jaką pełnią rolę?

WK: Nie da się wszystkich włożyć do jednego wora. Są bardzo zróżnicowane, lepsze i gorsze. Niektóre są wręcz szkodliwe i psują. Inne – całkiem dobrze urządzonym i wyposażonym placem zabaw.

PG: Jaka według Ciebie jest przyszłość poezji?

WK: Tego nie wiem. Jedno jest pewne, że dla mas, które podlegają procesowi racjonalizacji i nieustannemu formatowaniu, których świadomość orana jest przez rozmaite „diabelskie” projekty, dla tych mas poeta to dziwak, to ktoś nieużyteczny i niepraktyczny. Auden powiedział, że poeta współczesny to ubogi wikary w salonie książątek, który wypełniają zadowoleni z siebie badacze i naukowcy. Ja bym dodał jeszcze: politycy, sportowcy, celebryci, styliści etc. Ale ja nie mam pretensji. Jakie to ma znaczenie, czy czyta ją dziesięciu czy milion? Cenię sobie dyskretną egzystencję poezji, i to jest norma. Ona daje możliwość znalezienie utajonych skarbów, a przynajmniej ich poszukiwania. Jest samotną,  za to królewską drogą.    

* Wojciech Kass - poeta, dziewięć lat temu osiadł na Mazurach, gdzie wraz z żoną Jagienką opiekuje się Muzeum K. I. Gałczyńskiego. Jest autorem m.in. książki eseistycznej Pękniete struny pełni. Wokół Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego (2004) - nominowanej do WAWRZYNU - Literackiej Nagrody Warmii i Mazur za rok 2004. Wydał tomiki poetyckie: Do światła (1999) i Jeleń Thorwaldsena (2000) - za które otrzymał nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny i nagrodę Stowarzyszenia Literackiego w Suwałkach, Prószenie i pranie (2002), wybór wierszy w języku polskim i niemieckim 10 Gedichte aus Masurenland (2003), Przypływ cieni (2004), Gwiazda Głóg (2005) - nominowany do WAWRZYNU - Literackiej Nagrody Warmii i Mazur za rok 2005, Wiry i sny (2008) i 41 (2010). Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz PEN Clubu. Stypendysta ministra kultury (2002, 2008). Został uhonorowany nagrodą Nowej Okolicy Poetów za dorobek poetycki. Jego wiersze były tłumaczone na języki: niemiecki, angielski, włoski, litewski, czeski, serbski, słoweński, bułgarski i hiszpański.  Odznaczony Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, laureat nagrody prezydenta Sopotu w dziedzinie kultury i sztuki „Sopocka Muza” 2011.

1 komentarz:

  1. Rzeczywiście, tym razem dość zdawkowo potraktowane pytania.
    Zwłaszcza ciekawa jest odpowiedź na temat nagród literackich. co mówią ludzie którzy je dostają (lub mają na nie nadzieję), a co ludzie którzy są regularnie pomijani.

    OdpowiedzUsuń