sobota, 7 lipca 2012

Siedem grzechów głównych (2)

Siedem grzechów głównych to upowszechniony w kulturze spis podstawowych grzechów człowieka i wykroczeń przeciwko Bogu, samemu sobie i religii. W katolicyzmie był on znany już w okresie średniowiecza. Aktualna forma interpretacji spisu dokonana przez katechizm, nie nazywa uwzględnionych w nim pozycji „grzechami” ale „wadami”, które powstają wskutek powtarzania tych samych czynów, będących wynikiem skłonności do grzechu po popełnieniu innych grzechów. Pytania, które zrodziły się w mojej głowie pierwotnie tylko po to, aby pozostać w tym ustronnym miejscu w charakterze pytań retorycznych, ostatecznie postanowiłem zadać także i innym – skoro wydźwięk moich własnych odpowiedzi przybrał w międzyczasie pejoratywne zabarwienie. Zatem, czy tylko ja utwierdziłem się w przekonaniu, że tzw. „obieg” polskiej poezji współczesnej skażony jest kilkoma wadami („grzechami”) wyzierającymi zza poniższych znaków zapytania? Czy poezji towarzyszy (rzecz jasna umownie), któryś z siedmiu grzechów głównych? A może wszystkie? A może żaden z nich? Przekonajmy się…

Piotr Gajda: Jaki masz stosunek do własnego debiutu? Jakbyś scharakteryzowała instytucję debiutu w ogóle?

Monika Mosiewicz: Myślę, że można mieć do debiutu stosunek trojaki: wyparcie, duma, obojętność. Myślę, że obojętność ,być może podszyta pewnym sentymentem, w końcu zawsze przychodzi, że bez tej pewnej obojętności nie da się napisać kolejnej książki. Nie wydaje mi się, żeby debiut był instytucją, nie można wydać książki od razu „niedebiutanckiej”, czyli drugiej, tu istnieje pewna techniczna niemożliwość, związana, tak myślę, z tą kwestią, że czas ciągle chce biec do przodu, a nie wstecz.  Oczywiście, że wydanie debiutanckiej książki ma coś z balu debiutantek: nikt cię nie zna, ludzie patrzą, ale nie wiadomo czy ktoś cię poprosi do tańca.

PG: Czy Twoim zdaniem możemy jeszcze w Polsce mówić o ogólnopolskim obiegu krytyczno-literackim? Czy uważasz, że ostatnia dekada w polskiej poezji współczesnej doczekała się choćby śladowego omówienia?

MM: Obieg oczywiście istnieje i myślę, że jest ogólnopolski, ale nie zmienia to faktu, że odbywa się opłotkami. To co trafia na temat literatury do gazet codziennych czy ogólnopolskich tygodników, to raczej blurby albo felietony tak osadzone w endemiczności środowiska, że przeciętny człowiek jedynie zrozumie, że gdzieś na dalekim Madagaskarze kilka salano weszło na terytorium latających lisów i teraz walczą o dominację.  Nie wydaje mi się, że w ogóle potrzeba omawiać dekady. Moim zdaniem potrzeba uczyć ludzi frajdy z czytania poezji, czyli dzielić się zachwytami. Zwłaszcza nie potrzeba robić rankingów, namaszczeń na epigonów etc. Nie po to poezja jest pisana, żeby była omawiana, ale żeby była czytana i używana. Używana do tego, żeby ludzie mówili doskonalej do siebie, z czym oczywiście pewnie wielu się nie zgodzi.

PG: Czy w naszym kraju istnieje wyraźny podział na środowiska poetyckie, czy raczej mamy do czynienia z pojedynczymi nazwiskami rozrzuconymi po kraju – kojarzonymi wyłącznie geograficznie?

MM: Jak sądzę są i salano i listy latające, a oprócz tego wielkie baobaby widoczne z oddali. Oczywiście na tej wyspie oddzielonej od stałego lądu.

PG: Jaki jest Twój stosunek do nagród literackich w Polsce? Pełnią obiektywną rolę opiniotwórczą, tworzą określone hierarchie literackie? Czy jest uprawnione, aby ich werdykty umownie nazywać „środowiskowymi”?

MM: Są jak prom kursujący raz do roku między wysepką a kontynentem, z ograniczoną liczbą miejsc, którego wypłynięcie czasami ktoś sfotografuje.

PG: Którzy poeci nadają ton współczesnej poezji? Czy w ostatnim czasie dołączyły do nich kolejne nowe nazwiska?

MM: Kochanowski, Mickiewicz, Słowacki, Staff. Ostatnio chyba dołączyli Szymborska, Herbert, Różewicz, ale to będzie pewne za jakieś 50 lat.

PG: Portale poetyckie – jaką pełnią rolę?

MM: Jak sądzę każdemu inną. Jeśli dla kogoś bywają inspiracją do czytania poezji z frajdą, to spełniają tę dobrą rolę.

PG: Jaka według Ciebie jest przyszłość poezji?

MM: Przez kolejne 50 lat będzie rozwijać się endemicznie jak dotąd, a dalej to moja szklana kula nie sięga.

* Monika Mosiewicz - (ur. 1975 r.) Drukowała między innymi w „Toposie", „Nowej Okolicy Poetów", „Odrze", „Kursywie", „Ricie Baum". Debiutowała tomem „Cosinus salsa", (Wydawnictwo Zielona Sowa, 2008), nominowanym do Literackiej Nagrody Gdynia i Nagrody Silesius w kategorii debiut. Związana z serwisem poetyckim nieszuflada.pl, współzałożycielka poewiki.org., adwokat, mieszka w Pabianicach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz