niedziela, 10 czerwca 2012

Słowo stało się ciałem

Ponad trzysta kilometrów w jedną stronę – tak daleko uciekłem od wszechobecnego Euro-hałasu. W idealnie wstępującą w krajobraz ciszę – w Bory Tucholskie. Do przyjaznego środowiska, którego homeostazę tworzy subtelna relacja pomiędzy autorem i czytelnikiem, a z „barwą” naturalnego otoczenia „kłóci się” jedynie otwarta książka poetycka, która pochodzi z innego niż przyrodniczy porządku. Wspólne, wraz z księdzem Jerzym Hajdugą spotkanie autorskie w Klasztorze Sióstr Miłosierdzia w Bysławku, było dla mnie pewnym wyzwaniem: jeżeli już Pan Bóg wyrobił mojej duszy członkowską kartę, to podług moich dotychczasowych świadectw, jest to karta wstępu do piekła, zaś w najlepszym przypadku – do czyśćca. Lecz towarzyszyła mi nadzieja, że nasz Stwórca mimo wszystko bardziej miłuje nawróconego grzesznika aniżeli, dajmy na to, dewocyjną sąsiadkę. Od razu rozwieję moje wczorajsze wątpliwości – sobotnie spotkanie nie miało nic z kółka różańcowego (z kółka wzajemnej adoracji tym bardziej) – stało się natomiast spotkaniem autorów z czytelnikami. Jerzy i ja pełniliśmy tego dnia wyłącznie nasze role – on poety, a w życiu codziennym także i pasterza; ja rolę poety niekiedy pilnie potrzebującego pasterza, a przynajmniej jakiegoś dobrego przewodnika – reszta była wyłączną zasługą organizatorów i prowadzącego spotkanie Grzegorza Wołoszyna oraz odbiorców naszego „poetyckiego urobku”. Merytoryczne pytania, odpowiedni poziom dyskusji poparty dogłębną lekturą książek sprawiły, że każdy z nas mógł zmierzyć się z bezcennym dla autora szerszym kontekstem własnej twórczości, na który oprócz obiegu krytyczno-literackiego składa się odbiór czytelniczy. Warto wspomnieć, że Bysławek bynajmniej nie był dziełem przypadku. Jeszcze w styczniu, w trakcie mojego wspólnego z Rafałem Gawinem, Marcinem Jurzystą i Maciejem Robertem wieczoru autorskiego w Instytucie Mikołowskim, zostałem zaproszony przez Renę – spiritus movens „Poetów po Godzinach” – na zjazd grupy poetyckich zapaleńców wywodzących się z portalu „Poezja Polska”, z pasją organizujących nie tylko spotkania z poezją, ale również warsztaty poetyckie i teatralne w rozmaitych urokliwych miejscach rozsianych na terenie całej Polski. Tegoroczne Bory Tucholskie były ich „nastym” z kolei spotkaniem, a w roku ubiegłym gościli u siebie m.in. Rafała Gawina i Jakobe Mansztajna.  W tym roku, dzień wcześniej swój wieczór autorski miał tu Sławomir Płatek i Jarosław Trześniewski-Kwiecień. Zatem słowo dane w styczniu, stało się ciałem w czerwcu…

10 komentarzy:

  1. nosz kłaniam się w podzięce a i za słowo trzymam:))

    rena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pięknie dziękuję za gościnę. mam nadzieję, że wszyscy cało i zdrowo dotarli do domu :)

      Usuń
    2. Ten wieczór i dla nas był wspaniałym wydarzeniem. Z Jerzym zaserwowaliście nam sporą dawkę dobrej poezji. Dzięki!

      Usuń
  2. bardzo się ciesze. serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie często zdarza się taka kumulacja, piękna poezja czytana przez samych Autorów i to jakich Autorów :), magiczne otoczenie i atmosfera. Dziękuję Piotrze, że byłeś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda że byłeś tak krótko, ale tym bardziej podziwiam że chciało Ci się jechać taki kawał - dzięki i pozdrawiam :)
    Do następnego !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rzecz jest do naprawienia w przyszłości:) pozdrawiam!

      Usuń
    2. I tego się będziemy trzymać. Miło było Ciebie poznać osobiście:)
      Grażyna Paterczyk

      Usuń
    3. i wzajemnie :) pozdrawiam!

      Usuń