wtorek, 22 maja 2012

Anachronizm? Jaki anachronizm?


Jaki to powód, że grupa grająca muzykę na wskroś nowoczesną nadaje swojej płycie tytuł „Anachronizm”? Odpowiedź na to pytanie można uzyskać cytując słowa samych muzyków: „Czy tu i teraz jest pojęciem określającym nasze ja? Czy jesteśmy tylko odbiciem czasów za nami, a może zalążkiem tego, co jeszcze nie znane? Zapewne żyjemy w jednej z równoległych rzeczywistości, których rąbek tajemnicy pozwala odkrywać nam wrażliwość, a mówić o tym umożliwia muzyka. Jesteśmy anachronicznym paradoksem, w którym każdy z nas z poczuciem niedopasowania w kanon „tu i teraz” odnalazł podobne sobie dusze i postanowił stworzyć tego obraz w postaci muzyki”.

Mnie takie „kombinowanie” bardzo się podoba. Zwłaszcza, że muzyka jest „pokombinowana”, ale bynajmniej nie „przekombinowana” skoro Newtones to prawdziwy kombinat, w którym na skalę przemysłową łączy za pomocą „zimnego lutu” postrock z elektroniką. Weźmy taki „Underneath”, który przez kilka początkowych sekund brzmi niemal jak soundtrack do filmu „Gladiator”, żeby za chwilę przemienić się w melancholijne trip-hopowe „plumkanie”. W tym utworze głos wokalistki tylko intensyfikuje doznania, które krążą wokół emocjonalnego niespełnienia i tęsknoty (ale takiej naprawdę „deep, deep”). Ciekawe gitarowe tła i „senne” chórki dopełniają onirycznego klimatu „Underneath”. „Chmura” to już zupełnie inna bajka. To utwór o wiele bardziej energetyczny, postmodernistyczny (lub jak wolicie: „ponowoczesny”). Zdefiniowany prościej, w stylu rockowo-house’owym. To w istocie prawdziwa „chmura”, która posiada swoją integralną przestrzeń i własny flow (pułap). Oba te czynniki dodatkowo są zaakcentowane nie nachalną elektroniką. Lecz to „Heart Shape” stanowi muzyczną kwintesencję tej płyty, w której mieści się beat sekcji rytmicznej i „lejący się” wokal, a w jej dalszym planie mozaika brzmień – w konsekwencji słuchacz na końcu języka ma nazwy zespołów, u których słyszał niemal to samo, a jednak nie może sobie w tej chwili ich przypomnieć. Woli skupić się na tej jedynej nazwie: Newtones. Zwłaszcza, że „Chaotic” to niemal gotowy przebój dla trochę bardziej skomplikowanej jednostki niż ta, która na co dzień realizuje swój sposób na nieśmiertelność (czytaj: upływ czasu): praca, impreza, kac, makijaż, ingerencja chirurgiczna. Co wcale nie znaczy, że ta piosenka nie sprawdziłaby się w klubie – sprawdziłaby się – i to w każdym: tym warszawskim i tym londyńskim.

„Monochromatic” to już bez mała odmęty Tamizy; doskonała muzyczna alternatywa dla wychowanych na Radiu Złote Przeboje bywalców imprez sylwestrowych na świeżym powietrzu. Trochę klaustrofobicznych doznań polecają zwolennicy nieco mniej zabawowych i „sielskich” brzmień! Zwłaszcza, że utwór kolejny - „Without Light” to na swój sposób utwór „taneczny”. Jeśli przy nim nie uda się Wam zatańczyć, spróbujcie tego samego przy następnym: „Roban” to piosenka, która z powodzeniem mogłaby „śmigać” w mainstreamowym radiu, gdyby tylko (cholera!) nie trwała ponad pięć minut! Ile to czasu reklamowego trafi nagły szlag?! I ta wokaliza?! Po cóż zbytnio kombinować, wszak wakacyjny przebój powinien być prosty jak słomka zanurzona w zimnym drinku! „Black Cofee”, tytułowy „Anachronizm” i „Cygnus”, choć wszystkie na swój sposób pięknie „bujają” i łączą w sobie tak pożądaną „muzyczną mądrość” – swoistą równowagę pomiędzy „przebojowością” a „jakością” – są jednocześnie nazbyt skomplikowane brzmieniowo i kompozycyjnie, aby znaleźć się w „złotym środku” najlepszego czasu antenowego. Ale puszczane w godzinach nocnych, w audycjach specjalizujących się w „puszczaniu” muzyki dla wyrobionych słuchaczy, stanowić będą świetne tło dla niejednej „podróży”. Podróży zarówno duchowej jak i tej rzeczywistej; rozklekotanym „merolem” z Bytowa w kierunku Łęczycy. W dzisiejszych czasach podniecać się muzyką? To przecież podejście zgoła anachroniczne…

PS: Płyta zawiera niespodziankę: po dziesiątym utworze następuje kilka minut przerwy, po której rozlega się przepiękna ballada (nie ujęta w programie umieszczonym na okładce). Tylko głos Niki i dźwięki pianina w elektronicznej osnowie. Tori Amos, Kate Bush, Gaba Kulka? Jak najbardziej, tak!

Newtones, „Anachronizm”. Wydanie własne           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz